Mariana Leky, Die Herrenausstatterin, 2010
Mariana Leky to jedna z moich ulubionych, współczesnych niemieckich autorek. Biorę więc jej książki "w ciemno" do ręki, nie wiedząc co mnie w nich czeka. No i tym razem towarzyszyła mi gama przeróżnych emocji, bo nie dość, że jeden z głównych bohaterów po pierwszych rozdziałach umiera, to po kilku kolejnych okazuje się, że następny już dawno nie żyje. No ale powinnam być na to przygotowana, że w prozie Leky wszystko może się wydarzyć i czasami trudno odróżnić rzeczywistość od wyobrażeń.
Główna bohaterka Katja Wiesberg to kobieta, która musi mierzyć się w z wieloma trudnościami jakie los dla niej przygotował. Aby przetrwać trudny okres w życiu zaczyna rozmawiać z duchem sąsiada i przyjaźnić się z przypadkowym strażakiem. Obaj towarzyszą jej w żałobie i mimowolnie pomagają wrócić do psychicznej równowagi. Cała opowieść przesiąknięta jest znaczącymi metaforami dotyczącemy egzystencji, życia tu i teraz ale też tego co zostaje po śmierci. Krótkie zdania i mocne znaczeniowo frazy zapadają w pamięć i kołaczą po głowie domagając się rozdrabniania na kawałki. Dlatego właśnie lubię czytać książki Leky. Przedstawiają proste historie dając jednocześnie dużo do myślenia.
I ja lubie bardzo tego typu literaturę, pozdrawiam Iwono po zabieganym sobotnim poranku. No i poczekam na tłumaczenie twórczości recenzowanej Autorki . Jardian .
OdpowiedzUsuńDo tej pory przetłumaczono tylko jedną powieść tej niemieckiej pisarki, ale mam nadzieję, że polski rynek wydawniczy na tym nie poprzestanie:)
OdpowiedzUsuń