„Więc ruszaj się, kiwaj, kołysz, idź, biegnij,
uciekaj, gdy tylko się zapomnisz i staniesz, pochwycą cię jego wielkie ręce, zamienią cię w kukiełkę, owieje cię jego oddech…”
Olga Tokarczuk razem ze swoją tłumaczką Jennifer Croft jako pierwsza Polka zdobyła
Międzynarodową Nagrodę Bookera za wydaną już ponad 10 lat temu książkę Bieguni. W Polsce zdobyła za
nią Literacką Nagrodę Nike. Otrzymała więc mnóstwo wyróżnień z każdej strony.
Również na niemieckim rynku wydawniczym książki Tokarczuk cieszą się coraz
większym powodzeniem. Bieguni zostali
wydani tu pod tytułem: URRAST co oznacza NIEPOKÓJ. Angielskie tłumaczenie z
kolei nosi tytuł FLIGHTS czyli LOTY! I już na tym poziomie widać
wielowymiarowość tego dzieła.
Mimo tylu sukcesów jednak nie wszystkim podoba się ta książka. Gdy polecałam ją znajomym, duża część z nich oddała niedoczytaną ze zdziwieniem, że mi się ona podoba. To bez wątpienia bardzo specyficzny rodzaj prozy, zawiedzeni będą
wszyscy którzy oczekują tradycyjnej powieści ze spójną fabułą. Takie rzeczy to
jednak nie u Tokarczuk. Nie dziwię się więc czytelnikom, którzy nie znając
wcześniej stylu autorki jako pierwszą jej książkę czytają Biegunów i są zawiedzeni.
Recenzji tej książki napisano już mnóstwo, postanowiłam więc podejść do niej inaczej i w punktach wyszczególnić za co moim zdaniem książka BIEGUNI zdobywa nagrody? Dlaczego? Skora tak dużo osób nie może jej przeczytać do końca.
BIEGUNI zdobywają nagrody
literackie ponieważ:
1. To bardzo oryginalne zjawisko i nietypowa książka. Nie da się jej
jednoznacznie zakwalifikować do konkretnego gatunku literackiego. Składa się z krótszych
i dłuższych fragmentów, esejów, felietonów, opowiadań, życiorysów, anegdot.
2. Książka sama w sobie zaskakuje formą. Zmusza aby oderwać się od przyzwyczajeń
do linearności fabuły. Każde wyjść ze sfery komfortu, zaczytać się w czymś
innym niż zawsze.
3. Tematycznie bazuje wokół podróży ale tak naprawdę porusza szereg
przeróżnych aspektów. Od języka, miłości, anatomii, medycyny po książki, naukę,
modele woskowe czy ciemną materię. Jednym słowem każdy znajdzie tu coś dla
siebie. Wszystko to pobudza ciekawość i motywuje do zgłębienia wiedzy.
4. Fabuła rozgrywa się na wielu płaszczyznach czasowych i przestrzennych.
Od XVI wieku po współczesność. W Polsce, Chorwacji, Moskwie itd.
5. Jest to dzieło na wskroś poetycko-filozoficzne. Niektóre cytaty z
książki przypominają mi styl poezji Szymborskiej.
„Skraj świata, gdzie czas, odbity od pustego nabrzeża, rozczarowany zawraca
ku lądowi i bez litości pozostawia to miejsce w uporczywym trwaniu. I czymże
się tu różni rok 1946 od 1976, a ten z kolei od 2000?”
6. Poprzez analizę różnych aspektów podróży, nie tylko w dosłownym fizycznym
znaczeniu ale również przenośnym, pozwala spojrzeć na życie i siebie z innej
perspektywy. Daje możliwość aby : „Wyjść z własnego życia, a potem bezpiecznie
wrócić.”
7. Wprowadza szereg nowych terminów typu: Psychologia podróżna albo
Psychoteologia podróżna. Pomimo poważnych tematów czyta się jednak zaskakująco
lekko.
8. Niektóre sceny opisane w książce pozostają długo w głowie i zmuszają do
refleksji. Historia Kunickiego o zgubieniu żony na wyspie jest mistrzowsko
poprowadzona. Scena sekcji zwłok zapada w pamięci. Listy Józefiny Soliman do
cesarza Austrii z prośbą o oddanie ciała ojca, które po śmierci zostało wypchane i wystawione na widok publiczny bulwersuje. Historia
Filipa Verheyena, który żyje w pokoju ze swoją amputowaną nogą zadziwia. Dla
tych i podobnych historyjek warto czytać.
9. Książkę można czytać na wyrywki, nie jest konieczne przebrnięcie od
pierwszej do ostatniej strony. Tak jak wszystkie dzieła Olgi Tokarczuk można ją
czytać wielokrotnie za każdym razem odkrywając coś nowego. Przyjemnym jest
wracanie do ulubionych fragmentów.
„Noc nigdy się nie kończy, zawsze roztacza swą władzę nad jakąś częścią
świata”
10. To najlepsza metafora współczesnych czasów jaką znalazłam w
literaturze. Poprzez pozorny chaos formy opisuje dzisiejsze życie w pośpiechu i
natłoku informacji, przez który musimy się codziennie przedzierać.
Pierwsze moje spotkanie z prozą Olgi Tokarczuk to 2001 rok i "Podróż ludzi księgi". Potem "Dom dzienny, dom nocny". A teraz na czytniku czytam jej "Księgi Jakubowe". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzyli Bieguni jeszcze czekają w kolejce:)
UsuńTeż spotkałem się z takimi opiniami, nawet ze strony wielbicieli OT. Sam nie znam zbyt dobrze jej prozy, bo czytałem dawno temu, w latach licealnych, i słabo pamiętam szczegóły - tyle tylko mogę powiedzieć, że "Podróż ludzi Księgi" podobała mi się bardzo, a z "Prawiekiem..." jakoś się rozminąłem wrażliwością (a może byłem za młody?). Mam na przyszłość plan "ugryźć" jej twórczość od nowa, chronologicznie po kolei, bo ten system sprawdza mi się najbardziej w przypadku innych pisarzy, ale prawdę mówiąc nie wiem kiedy to nastąpi. Kurz po Bookerze pewnie już wtedy opadnie, ale to raczej nie będzie jej ostatnia nagroda w życiu :)
OdpowiedzUsuńTak, tak też myślę, że to nie jej ostatnia międzynarodowa nagroda:) Życzę przyjemnej podróży po twórczości pisarki bo jest dużo do odkrycia. Przed tobą jeszcze ogromne Księgi Jakubowe!
UsuńDo "Ksiąg Jakubowych" dojdę pewnie za 5-10 lat :)
Usuń