poniedziałek, 16 lipca 2012

Wiersze z z przymrużeniem oka


Stanisław Barańczak, Chirurgiczna precyzja. Elegie i piosenki z lat 1995-1997, 1998

 





 Chirurgia - jedyna
w medycynie dziedzina,
która leczy kalecząc, tnąc bezwzględnym ostrzem -
budzi niepokój tym, że zawsze się kwapiła
do konfiskat na zawsze: noga albo płuco,
odebrane - nie wrócą. Trudność 2:
ostrzem bywa nie skalpel, lecz piła





Stanisław Barańczak wybitny poeta, tłumacz Szekspira, krytyk literacki, eseista, literaturoznawca, redaktor i wykładowca w 1999 roku za tomik Chirurgiczna precyzja otrzymał Literacką Nagrodę Nike. Pamiętam, że wówczas w jury zasiadał jeszcze Ryszard Kapuściński a sam zwycięski poeta nie przybył osobiście odebrać nagrody. O ile mi wiadomo do dziś mieszka w Stanach Zjednoczonych. Kiedyś złapałam się na tym, że czytając wiersze z nagrodzonego tomu doszukiwałam się uzasadnienia jego wybitności. W końcu tomik ten trzynaście lat temu okazał się najlepszą polską książką. Moje podejście bez wątpienia było błędne. Próbuję więc jeszcze raz, wczuwać się w poezję Barańczaka zupełnie zapominając o wszystkich wyróżnieniach, chcę odnaleźć w nim coś dla samej siebie. Elegie i piosenki lekko unoszą mnie w piękny świat poezji, pozwalając na chwilę zapomnieć o troskach codzienności.

W podzielonym na cztery części tomie, poeta zgrabnie porusza się po kilku ważnych, egzystencjalnych tematach. Przy czym głównym przedmiotem opisu poezji jest zwyczajny, nawet banalny ale godny podziwu świat. Trzy pierwsze części to elegie o sztuce,  życiu, istocie piękna i doskonałości; o ciele i duszy, Bogu i śmiertelnym wrogu jakim jest upływ czasu! 


Czwarta część natomiast: Piosenki, nie śpiewane Żonie (wyłącznie z małodusznego braku wiary we własne możliwości wokalne) to cykl bodaj najpiękniejszych wierszy miłosnych jaki znam. Zabarwione humorem (na co przygotowuje już sam tytuł tej części) nadzwyczaj prosto i lekko wyrażają uczucie miłość poprzez opis codziennych trosk. Jest to sześć śmiesznych wierszy-piosenek, pełnych refrenowych powtórzeń. Każdy z tych utworów swoją naturalnością wzbudza we mnie wzruszenie. Piękna Aria:Awaria, czy też równie zachwycająca Serenada, szeptana do ucha przy wtórze szmeru klimatyzatora, przezabawna Alba lodówkowa (skomponowana na drzwiach lodówki/z namagnesowanych wyrazów/wchodzących w skład zestawu "Magnetic Verse"TM,/do nabycia w sklepach z. Upominkami) lub wzruszający w swej prostocie Blues przy odgarnianiu śniegu ze ścieżki przed domem. „Wstałem dziś rano wcześniej,/bo w nocy śnieg miał spaść;(...) ty pośpij z kwadrans jeszcze -/po to wstałem, żebyś mogła spać.”. Aż nie potrafię o tych wierszach pisać, tak bardzo jestem zachwycona. Żeby mnie zrozumieć trzeba koniecznie je przeczytać. Kojarzą mi się z typowo męskim wyrażaniem uczuć, poprzez codzienne czynności, które powinny mówić same za siebie. Poeta dał temu piękny wyraz.

Wiersze Barańczaka są długie, precyzyjnie zbudowane. Kojarzą się z barokowym kunsztem. Dużą rolę w tego typu poezji odgrywa opisowość i specyficzna narracja, miejscami bardzo prozaiczna. W kilku wierszach zdarzają się powtórzenia czy też typowe refreny, tak jak w utworze Chęci :

Żadnych gwarancji przecież nam nie
dodawali
do aktu urodzenia skrzydlaci ajenci;
świetność produktu i tak w porównawczej
skali
zajmuje jedno z wyższych miejsc; liczą się
chęci”

Jest to jeden z wierszy przeciwstawiający sobie fizyczność i duchowość człowieka. Bardzo trafne i zabawne wnioski w tym temacie przedstawia utwór będący dialogiem duszy i ciała. Jest to typowa kłótnia pełna wyzwisk. Oto jak Dusza obraża Ciało:

„Szmato, z nitek
nerwów tkana,
bólem, gniciem
od zarania
znieważana,
w swej ohydzie
aż śmierdząca-
ciebie serio
brać do końca
z twą mizerią?
ty...cierpiąca?
ty...materio?!”

Nie sposób cytować tu wszystkich fragmentów wartych uwagi. Jest ich bardzo dużo, myślę nie tylko o tych odnoszących się do tytułu całego tomu, ale także o tych mówiących o upływie czasu: „Czas tak cierpliwie znosi mnie z powierzchni ziemi”, tych opiewających piękno muzyki Mozarta czy Bacha albo tych zahaczających o filozoficzne wywody: Prosty człowiek mógłby, do licha, zdecydować się wreszcie, kim jest. / Skarbnicą moralnej prawdy, czy skarbonką marnej pazerności?” Wszystkie te piękne mądrości są równoważone przez zabawne, figlarne fragmenty. Dzięki temu odnoszę wrażenie, że poeta patrzy na świat z przymrużeniem oka, że potrafi nawet o wielkich tematach mówić lekko, aby nie pozostawiać wrażenia totalnej powagi. Chyba właśnie za to najbardziej cenię poezję Stanisława Barańczaka. Oto kilka rozbawiających mnie fragmentów. Wiersz Tenorzy, traktujący o tym, iż ideały istnieją w cielesnej postaci, zaczyna się tak:

„Tenorzy, czemu was kocham? Przecież
wszyscy jesteście tłustawi.
Pomiędzy białą muszką a w ciup rozwartymi
ustami
podbródki: podwójne, podwójnie pocące się.
Rozhuśtani”

W tytułowym utworze Chirurgiczna precyzja tak mówi o swoim „wyrostku”, nazywając go Zbójem Ślepąkiszką:

odezwał się - a byłem dawno po
czterdziestce
i narobił kłopotów: nie dość, że pękł, jeszcze
wszystko wokół zakaził, jakby kamikaze
darł się we mnie: "Mam zginąć? Dobrze,
gińmy razem!".

Najzabawniejszy jest natomiast utwór, który swoim tytułem mówi sam za siebie, mianowicie:

TEKST DO WYGRAWEROWANIA
NA NIERDZEWNEJ BRANSOLETCE,
NOSZONEJ STALE NA PRZEGUBIE
NA WYPADEK NAGŁEGO ZANIKU PAMIĘCI

1. JEŻELI COŚ CIĘ BOLI:
- DOBRA WIADOMOŚĆ: ŻYJESZ.
- ZŁA WIADOMOŚĆ: TEN BÓL
CZUJESZ WYŁĄCZNIE TY.
2. TO WSZYSTKO DOOKOŁA,
CO CIĘ SZCZELNIE OTACZA
NIE CZUJĄC TWEGO BÓLU,
JEST TO TAK ZWANY ŚWIAT.
3. UBAWI CIĘ, ŻE JEST ON
REALNY I JEDYNY
A LEPSZEGO NIE BĘDZIE,
PRZYNAJMNIEJ PÓKI ŻYJESZ.
4. GDY JUŻ SKOŃCZYSZ SIĘ ŚMIAĆ,
ODRZUĆ LOGICZNY WNIOSEK,
ŻE TAKI ŚWIAT BYĆ MUSI
PRZYWIDZENIEM LUB SNEM.
5. TRAKTUJ GO CAŁKIEM SERIO,
JAK ON PRZED CHWILA CIEBIE -
DOKONUJĄC WYBORU
SPECJALNEJ CIĘŻARÓWKI,
6. BY W OKREŚLONYM MIEJSCU
I UŁAMKU SEKUNDY
POTRĄCIŁA CIĘ, KIEDY
PRZECHODZIŁEŚ PRZEZ JEZDNIĘ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz