niedziela, 7 sierpnia 2022

Historia ze wsi

Anna Ciarkowska, Dewocje, 2021




"Sierpień to jest dziwny miesiąc. Spod niego we wsi prześwituje goła ziemia, spod ludzi prześwitują kości. W sierpniu mieszją się ze sobą życie i śmierć, dzień i noc, ciemne i jasne. W sierpniu mamy wszystkiego dużo i jednocześnie odczuwamy brak. Cieszymy się i popadamy w głęboką melancholię. W sierpniu zieleń przebrzmiewa i kładzie się nisko, kruszy się od upału, wypalają się w słońcu zgliniałe twarze, podpalają się psie brzuchy."



Nie wiem od czego zacząć gdy mam opowiadać o tej książce. Okładka zupełnie do mnie nie przemawiała, temat też w związku z tym nie przyciągał do siebie. Gdy jednak powieść Anny Ciarkowskiej zaczęła dostawać kolejne nominacje do nagród literackich postanowiłam, że w końcu sprawdzę, co się dzieje w środku bez zerkania na okładkę, co ułatwiło mi czytanie ebooka. No i na szczęście jest to pozycja nie za gruba, więc można ryzykować. 

Przebrnęłam przez całość bardzo szybko, nie wgłębiając się za bardzo w treści, które nic nowego dla mnie nie wniosły i nic ciekawego po sobie nie zostawiły. Ponieważ jednak nie lubię pisać źle o książkach, postaram się powiedzieć coś miłego. Faktem jest bowiem, że "Dewocji" nie porzuciłam w połowie ale przeczytałam do końca. Skoro więc poświęciłam im tyle czasu musiał być ku temu powód. No i faktycznie był! Lubię dobrą narrację, zgrabny język i zaskakujące ujęcie z pozoru zwyczajnych zjawisk, wydarzeń, scen, postaci czy przedmiotów. Jest tu tego dużo. Przypatrywałam się więc językowi tej prozy z zainteresowaniem. Jestm pewna, że styl autorki w dużej mierze przyczynił się do owych wspomnianych nominacji. 

Sama fabuła skupia się na opisie mieszkańców wsi. Opowieść snuje dziewczyna, a jej odbiorcą jest miejscowy ksiądz. Pewna część tej historii nawiązuje do katolicyzmu, a może raczej do życia kościelnego. Temat ten nie wybija się jednak aż tak bardzo na pierwszy plan opowieści. Nie do końca jestem więc przekonana o czym albo o kim jest ta historia. 


"Moja mama była tylko w czynnościach, między nimi znikała, a przynajmniej tak jej się wydawało. A co, myślała sobie, jeśli nie istnieję? A może mnie nie ma? Dlatego podnosiła rzeczy, dotykała, kroiła, dlatego wstawiał pranie, grabiła podwórko. patrzyła potem na równe ślady zębów - a więc jest, istnieje, zostawia po sobie jakąś zmianę w świecie."

"Na wsi powietrze stoi jak woda w stawie, zapachy kołują, muchy przyklejają się do szumu wentylatora. Dłonie Sklepowej są wilgotne, kiedy podaje resztę..."

1 komentarz: