piątek, 23 listopada 2018

Siedemset stron Pilcha

Jerzy Pilch, Indyk beltsville, 2016




"Pragnąłem zostać pisarzem. Zbliżając się do trzydziestki, postanowiłem wyciągnąć z młodzieńczych marzeń ostateczne i rzeczywiste konsekwencje. Niczego jednak nie umiałem. Nie rozumiałem świata. (…) Mogłem jedynie chybotliwym tropem pisma rejestrować skurcze ścięgien i mięśni oraz mnożyć nieskończone spowiedzi ignorancji." (Kraków)





Ten ogromny tom opowiadań to prawdziwa gratka dla miłośników prozy Jerzego Pilcha. Znalazły się tu opowiadania z trzech tomów: Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej (1988) Bezpowrotnie utracona leworęczność (1998), Moje pierwsze samobójstwo (2006) oraz Opowiadania rozproszone. Jednym słowem przejażdżka od czasów PRL-u po współczesność. Indyk beltsville to tak różnorodny zbiór, że trudno go opisać czy zrecenzować. Rozkoszowałam się nim przez cały miesiąc. Czyta się bardzo dobrze długimi, jesiennymi wieczorami.



Pilchowski świat fascynuje swoją nostalgią połączoną z ironią. Wnikliwy obserwator jakim jest narrator opisuje rzeczywistość, w którą z wielką przyjemnością się zanurzałam. Melancholijna atmosfera i egzystencjalne przesłanie to moje ulubione klimaty. Najczęściej sięgając po opowiadania mam wrażenie, że są one tylko częścią jakiejś całości, że mogłaby z nich powstać powieść. U Pilcha jest inaczej. Każde z opowiadań to zamknięta, dobrze spuentowana, odrębna całkość. Kiedy kończy się jedno, to od razu pojawia się ciekawość, o czym będzie następne. Biorąc pod uwagę prawie 800 stron tej księgi, opowiadania można dawkować sobie spokojnie w domowym zaciszu przez kolejne wieczory. Do torebki się nie zmieści!


1 komentarz:

  1. Miałem kiedyś w posiadaniu chyba "Pod mocnym aniołem", ale nie przeczytałem i pożyczyłem koleżance. I wszystko, co pożyczam nie wraca do mnie :)

    OdpowiedzUsuń