Tom IV serii KWIAT PAPROCI
"Słyszę z dala róg kościelny, tętent kopyt, rżenie koni. Płomień furii, wrogów lament, krzyk umarłych, krew na skroni. Przybądź, Łowie, jak wołam w potrzebie! Przybądź i zabierz mych wrogów do siebie!"
Wyczekany ostatni tom serii Kwiatu Paproci nie zawodzi. Tak jak w poprzednich częściach autorka serwuje czytelnikom szybką, pełną napięcia akcję. Pojawiają się groźni, słowiańscy bogowie i niebezpieczne demony. Fabuła pełna jest tajemnic przeszłości i namiętności. Gosława Brzózka ze swoją wrodzoną umiejętnością
pakowania się w tarapaty jest gwarancją wartkiej i ciekawej akcji.
Wydaje mi się, że każdy wielbiciel tej serii poczuje ogromny żal, że się skończyła. Pisarstwo Katarzyny Bereniki Miszczuk jest nieco infantylne i raczej nie sięgnę po jej pozostałe powieści, Kwiat paproci jednak przeczytałam jednym tchem. Pomysł ożywienia słowiańskich bóstw, demonów i obrzędów bardzo mi się spodobał. Wybaczam naiwną Gosię, której nawet w czwartym tomie nie udało mi się polubić. Ważne że Swarożyc raz odrzuca a raz zachwyca, że Szeptucha Jarogniewa skrywa w sobie pikantne tajemnice a Mieszko rozbraja swoją męskością.
Pod koniec stażu Gosi w Bielanach do akcji wkracza władca podziemi Weles, który ma pomóc dziewczynie w ustaleniu największej zagadki jej życia. Dziewczyna za pomocą swoich wizji, próbuje zobaczyć kto jest jej ojcem. Przy okazji dowiaduje się o sobie niesamowitych rzeczy. Wśród demonów pojawia się spaleniec - sługa boga ognia. W tej części odbywają się Dziady i trwają przygotowania do Szczodrych Godów. Gosia i Mieszko stoją przed kolejnym niebezpieczeństwem. Oczywiście kwestia życia i śmierci. Końcówka całej serii bardzo udana. Są emocje, jest żar, krew i ogień. A dola każdego człowieka tylko jedna, niezmienna od urodzenia.
Wiesz, ja jestem historykiem nie pracującym aktualnie w zawodzie, ale przyznam Ci się, że był czas....kiedy w 2004 roku na przykład polowałem na "południce" - tutaj na południu wiara w południce wśród starszych ludzi jest jeszcze żywa. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń