„I zewsząd obserwowały cię oczy, a głos napominał. We
śnie czy na jawie, w pracy, podczas posiłków, w budynku czy na powietrzu, w
kąpieli czy w łóżku – nie miałeś dokąd uciec. Nic nie było twoje oprócz tych
kilku centymetrów sześciennych zamkniętych pod czaszką.”
Paraboliczna powieść Goerga Orwella długo oczywiście była
wstrzymywana w Polsce przez cenzurę. Jej pierwsze polskie tłumaczenie ukazało się
w 1953 roku w Paryżu i aż do 1988 roku była czytana tylko w „drugim obiegu”. Myślę,
że ta zakazana lektura była rozchwytywana i tajemnicza tak samo jak pojawiająca
się w książce „Księga Goldsteina” a czytano ją z wypiekami na twarzy. Orwell
bowiem przedstawia świat zdominowany przez Wielkiego Brata. I w końcu wiem skąd
pojawiło się to pojęcie, podobnie jak „nowomowa” i jeszcze kilka innych słów,
które przedostały się z powieści Anglika do przestrzeni publicznej.
Orwellowski świat to społeczeństwo rządzone przez Partię.
Ludzie podzieleni są na trzy klasy społeczne. Na ich szczycie znajdują się funkcjonariusze
Partii Wewnętrzej, pod nimi członkowie Partii Zewnętrznej a na samym dole nic
nie znaczący Prole i Prolki. Choć akcja powieści rozgrywa się w Londynie (w państwie
o nazwie Oceania), czas i miejsce są raczej uniwersalne, gdyż podobne
wydarzenia mogły i nawet nadal mogą rozgrywać się w każdym zakątku świata. Chodzi
o symboliczne zdemaskowanie aparatów władzy faszystowskiej.
Fabuła książki rozbudza wyobraźnię i wciąga, pojawia się
nawet wątek miłosny. Pomysły autora często rozbawiają (choć jest to raczej
śmiech przez łzy). Główny bohater Winston Smith jest członkiem Partii Zewnętrznej i powoli zaczyna się przeciw niej buntować. W jego świecie nic nie
jest pewne, codzienność zdominowana jest przez wielkie teleekrany, które
wszystko widzą i słyszą, kontrolują życie każdego człowieka z osobna. Po
ulicach krążą patrole Policji Myśli, ścigające myślozbrodniarzy, a dzieci od
najmłodszych lat angażują się w drużynach kapusi. Ta antyutopia napisana jest
mimo ciężkiego tematu lekkim stylem.
Książka ta z perspektywy XXI wieku nie jest już tak
wielkim odkryciem, myślę, że każdy inteligentny człowiek wie raczej na czym
polega manipulacja. Wystarczy przyjrzeć się historii chociażby naszego kraju
aby z uznaniem przytaknąć prawie wszystkiemu co opisał Orwell. Wyobrażam sobie
jednak jak wielkim odkryciem była ta powieść w czasach sobie współczesnych,
kiedy otwierała oczy na to co się dzieje w zdominowanych przez faszyzm krajach.
Ogromnym umysłem musiał być Orwell skoro potrafił to tak sprytnie zdemaskować
już w 1949 roku!
Trzeba koniecznie podsuwać podobne pozycje młodym
ludziom, aby byli świadomi na czym polega ślepe zapatrzenie w jakiś system. Aby
nie dali się nigdy zmanipulować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz