wtorek, 1 sierpnia 2017

Skok do powstania

Monika Kowaleczko-Szumowska, Galop 44, 2014



„ – Co byś zrobił, gdybyś trafił do powstania? (…) Walczyłbyś? – Mikołaj nie dawał za wygraną. - Ja bym walczył. – Mikołaj się zamyślił. Wojtek spojrzał na niego badawczo. – A ty? – dopytywał się Mikołaj. – Ja bym wiał, gdzie pieprz rośnie. – Wojtek wzruszył ramionami.” (s.22)


W taki dzień jak 1 sierpnia warto wrócić chociażby poprzez literaturę do wspomnień z 1944 roku. Kiedyś postanowiłam sobie, co roku latem czytać powstańczą książkę. Właśnie latem najtrudniej zagłębiać się w wojenne opowieści. Ale oni walczyli kiedy było tak samo gorąco. Ja mam luksus, mogę usiąść w cieniu. W tym roku sięgnęłam po młodzieżową pozycję nieznanej mi autorki. Galop 44 proponuję swoim uczniom – gimnazjalistom, ale bez zastanowienia polecam także wszystkim dorosłym. To dobra, rzetelna, wciągająca swoją opowieścią książka o powrocie na ulice Warszawy podczas trwania Powstania Warszawskiego.


Historia dwóch braci na początku wydaje się banalna. Starszy nie lubi młodszego i oprócz rodzinnego domu nic ich nie łączy. Dopiero w rocznicę Powstania Warszawskiego podczas wizyty w Muzeum Powstania rozpoczyna się prawdziwa przygoda. Chłopcy kanałami przedostają się do Warszawy w 1944 roku i chcąc czy nie chcąc zaczynają walczyć. Cała ta podróż w czasie wydaje się nierealna, ale autorka tak umiejętnie i przejmująco oddaje realia powstańczej Warszawy, że w pewnym momencie podczas czytania wszystko staje się prawdziwe. W grę wchodzi już nie tylko walka o miasto, ale prawdziwi ludzie, emocje i uczucia. Rodzą się przyjaźnie i miłości, budzi zaangażowanie i ekscytacja pomieszana z panicznym strachem. Za sprawą tej książki możemy na chwilę poczuć to, co czuło się wtedy, zaangażować się emocjonalnie. Bezcenne!

„Pierzeje placu Napoleona otaczały wypalone szkielety kamienic. Prudential, duma przedwojennej Warszawy, straszył żelbetonem, martwymi framugami, poskręcanymi prętami. Monumentalny gmach Poczty Głównej leżał w gruzach. Na placu, w miejscu, gdzie kilka tygodni wcześniej stał betonowy zbiornik z wodą, ział lej po bombie, a wokół dopalały się ruiny. Miasto opustoszało: mieszkańców wypędzono, powstańców wzięto do niewoli.” (s.304)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz