Miron Białoszewski,
Pamiętnik z powstania warszawskiego, 1970
„Niepotrzebnie mędrkuję.
Dawno inni zrobili i historię, i wnioski z tego, i ogłosili. I
rzecz jest znana. Tak mówię od siebie – laika. I od innych. Też
laików. O tyle nam wolno mówić, że tam byliśmy. Laicy z
nielaikami. Wszyscy razem skazani na jedną historię.”
(s. 209)
Pamiętnik Mirona
Białoszewskiego doczekał się już czternastu wydań. Każde
kolejne jest wzbogacane o nowe informacje, które kiedyś usuwała
cenzura. Ja przeczytałam książkę wydaną w 2014 roku uzupełnioną
dodatkowo o zdania jakie dodawał od siebie poeta czytając swój
Pamiętnik w 1981 roku na antenie Polskiego Radia oraz o mapy
Warszawy, dokładnie pokazujące miejsca pobytu i trasy
przemieszczania się autora podczas Powstania Warszawskiego.
Przeczytanie tej znanej mi wcześniej tylko z fragmentów książki,
było dużym i bardzo emocjonalnym przeżyciem, czego zupełnie się
nie spodziewałam. Znam historię powstania, dużo o nim czytałam i
oglądałam sporo filmów, również dokumentalnych. Sądziłam więc,
że Białoszewski nie będzie mnie potrafił zaskoczyć. Byłam w
błędzie. Jego zimny, konkretny styl, w który wkrada się
poetyckość wstrząsnął mną. Przez kilka dni w uszach miałam
świst bomb a oczy łzawiły mi od dymu. Jak to możliwe, że
przerabiany we mnie wielokrotnie temat, historii sprzed
siedemdziesięciu lat nadal wzrusza?
Białoszewski spisywał
swoje wspomnienia po dwudziestu latach. Mogłoby się więc wydawać,
że dwa miesiące w bombardowanej Warszawie z perspektywy czasu
straciły na sile, rozmazały się w pamięci. Staje się jednak
inaczej. Prawie każdy z sześćdziesięciu trzech dni postania
pozostawił w poecie jakieś wspomnienie. Podczas opowieści
wyszukuje w najgłębszych pokładach swojej pamięci różne ważne
szczegóły, potrafi odtworzyć niemal dzień po dniu swojej
powstańczej tułaczki. Ocala od zapomnienia ludzi, których nikt już
nie wspomni i wydawałoby się mało istotne a jednak znaczące
wydarzenia. Zapisuje nie tylko walkę o przetrwanie, udaje mu się
znakomicie utrwalić emocje towarzyszące warszawiakom, strach i
rozpacz a nawet coraz bardziej słabnącą nadzieję. Zdaje relacje z
codziennych zajęć, z dystansem przypatruje się walczącym
powstańcom i pomaga kiedy nadarza się okazja. Podczas powstania dla
zabicia czasu oczekiwania wymyślił nawet konkurs literacki, grywał
w szachy...no i pisał na skrawkach zdobytego w ekstremalnych
warunkach papieru.
Były momenty, kiedy
czułam się jak w grze komputerowej, w której muszę przeprowadzić
swojego bohatera przez kanały, ocalić przed strzałami albo pomóc
mu zdobyć wodę i coś do zjedzenia między jedną bombą a drugą.
Miejscami traciłam poczucie rzeczywistości. Miewałam wrażenie, że
to tylko zabawa, że takie straszne rzeczy nie mogły się wydarzyć.
Ale powstanie miało miejsce naprawdę. Warszawa, dzielnica po
dzielnicy, została zbombardowana a kryjący się po piwnicach i
uciekający podziemiami ludzie tamtego upalnego lata naprawdę to
przeżyli.
Każda kolejna książka w
tym temacie jest ważna i potrzebna. Każdy kolejny film uzmysławia
coraz dobitniej makabryczność tamtych wydarzeń, nie powinno o nich
zapomnieć żadne kolejne pokolenie Warszawiaków ani reszta młodych
Polaków.
"Miasto 44" rez. Jan Komasa |
Może również dlatego
jestem pod ogromnym wrażeniem filmu Jana Komasy Miasto 44.
Reżyser ponoć prawie zamieszkał w Muzeum Powstania Warszawskiego i
przez długie miesiące wczytywał się w różne książki, wczuwał
w klimat. To co powstało na ekranie przeraża i wzrusza. Każdy film
wojenny będzie w pewnym momencie pompatyczny, każdy jednak jest
równie ważny. Ocala od zapomnienia. A skoro żyjący powstańcy
byli nim poruszeni ja także wierzę w to co zobaczyłam w kinie. Nie
mniej niż w fabularyzowany dokument Komasy skonstruowany z
nagrań „powstańczych” kamer z ciekawie napisanym dialogiem
dwóch raportujących braci. I cieszy fakt, że pamięć o Powstaniu
Warszawskim wciąż żyje!
Zbiór 13 najlepszych
książek o Powstaniu warszawskim tutaj:
Książki o powstaniu w 70
rocznicę tutaj:
Katalog książek o
powstaniu tutaj:
KILKA FILMÓW (oglądałam
i polecam):
Kanał (Andrzej Wajda,
1956):
Godzina „W” ( Janusz
Morgenstern, 1979)
Sierpniowe niebo. 63 dni chwały (Ireneusz Dobrowolski, 2013):
Baczyński (Kordian
Piwowarski, 2013):
Miasto 44 (Jan Komasa,
2014):
Powstanie Warszawskie (Jan
Komasa, 2014)
Honor miasta. PowstanieWarszawskie 1944 (Eugeniusz Starky, 2014)
to prawda, Miasto 44 zaskakująco blisko poprzez zastosowanie popkulturalnego kiczu (z dobrym skutkiem) jest blisko "Pamiętnika" Mirona, który również bardzo awangardowo odarł Powstanie ze złota mitu.
OdpowiedzUsuń