1989
Każdy system jest taki
jacy są ludzie
którzy go tworzą
przyszła wolność
ale zabrakło
mądrości i dobroci
Już dawno chciałam
napisać o tym tomie wierszy, bo odkąd go mam skłania mnie często
do refleksji. Poetka z Sieradza napisała szereg wierszy, których
tytułami są daty tzn. rok. Jeden wiersz na każdy rok życia.
Pomysł banalny a tak zachwycił. Niektóre z tych utworów mają po
trzy wersy. Trzy wersy podsumowujące cały rok, mówiące wszystko,
tak jak ten z 1988 „Weszłam/po raz drugi/do tej samej rzeki.” I
wszystko wiadomo.
Po lekturze całego tomu
czuję się zaprzyjaźniona z poetką (jeśli wiersze te można
rozpatrywać jako zapis jej biografii). W niezwykle subtelny, piękny
sposób zapisała najważniejsze wydarzenia w swoim życiu. Przy
użyciu minimum słów, metaforyki i poetyckiego zapisu podsumowała
siebie. Wychwyciła najbardziej niezwykłe momenty i zatrzymała je w
poetyckim obrazie. Często zapisała kilkoma słowami, to co wydaje
się niezapisalne. Wraca w wspomnieniach do gestów, które wywróciły
świat do góry nogami, jednego słowa, które okazywało się
najważniejszym w całym roku. I doszłam do wniosku, że tak jest
naprawdę, tylko zabiegani nie zdajemy sobie nieraz z tego sprawy.
Niektóre słowa, gesty, miny, obrazy czyjejś twarzy chodzą za mną
całe życie. Zrozumiałam teraz, że domagają się zapisania,
chociażby jednym wersem. Poetka przywołuje czasami słowa ważnej
dla niej piosenki albo zapisuje znaczące w jej życiu wydarzenia jak
np. to z 1996 „To był piękny październik/ Szymborska właśnie
otrzymała Nagrodę Nobla/do mnie codziennie przychodził/pijany
kryminalista”.
Pierwsze wiersze opisujące
dzieciństwo są ciepłe i przyjemne, pojawiają się w nich
członkowie rodziny, bliźniacy, dziadkowie i wujek („kiedyś
stanie się alkoholikiem i zobaczy demony”). Potem burzliwa
młodość, zakochania, Bóg, dzieci. Życie wyłapane w słowa. Od
1960 do 2010 roku. Tyle się wydarzyło, tyle się zmieniło.
Znalazłam w tym tomie
kilka takich perełek, po których przeczytaniu przebiegł mi dreszcz
po plecach. To chyba mówi już samo dla siebie. Jednym z nich jest
wiersz 1983 (bo to rok moich narodzin) a Maria Duszka pisze „rodzi
się moja córka / i „nie ma wody na pustyni”/przyjeżdżasz na
urlop / do domu pod brzozowym lasem / i zostajesz w moim życiu / na
najbliższe ćwierć wieku”.
Oczywiście każda moja
zaduma nad tymi wierszami prowadzi do pytania: co ja zapisałabym w
kilku słowach, gdybym miała opisać każdy swój kolejny rok życia?
I już mam ochotę myśleć, oglądać obrazy w mojej głowie,
wspominać i analizować. Idealne zajęcie na jesienne wieczory. Tom
Freiewill to świetna sprawa, idealnie może posłużyć za
album rodzinny na lata wspomnień.
Niemiecki tytuł tomiku
Marii Duszki nawiązuje do jej udziału w 2010 roku w festiwalu
kultury polskiej „PolnischerSommer” w niemieckim landzie
Schleswig-Holstein. Temu wydarzeniu poetka poświęciła ostatni
wiersz:
2010
PolnischerSommer
-festiwal chmur i tęcz
przelotnych opadów
i uśmiechów słońca
centrum Hamburga tętniło
muzyką
i spokojnie kwitły
słoneczniki w Szlezwiku
przeciw cieniom samolotów
w Bundesfeiertag
na przekór szalonemu
wiatrowi
na nadmorskich
wrzosowiskach
przeciw odwiecznej
polsko-niemieckiej
-nasza pokojowa misja
poetycka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz