wtorek, 20 grudnia 2022

Słowiańska baśń

 Wiktoria Korzeniewska, Czerwona baśń, 2020




"Dawno, dawno temu, jeszcze zanim jedyny Bóg rozgościł się na tronie, zanim drzewa zapomniały, jak używać ludzkiej mowy, zanim baśnie na dobre utknęły na kartkach książek, w pewnym lesie stała chatka." (65)




Potrzebowałam w moim zabieganym grudniu książki, która całkowicie oderwie mnie od rzeczywistości i przeniesie w inny wymiar. Wskoczyłam do słowiańskiego lasu i podążyłam za dziewczynką w czerwonej pelerynie. Zachłysnęłam się tą opowieścią i z zaciekawieniem wchodziłam w las coraz głębiej. To nie jest baśń dla dzieci, dzieją się w niej makabryczne sceny.

Po fantasy sięgam bardzo rzadko. Musi być ku temu konkretny powód. Najczęściej kiedy ktoś poleci mi książkę, gdy zobywa nagrody lub gdy po prostu dotyczy mitologii słowiańskiej. W tym przypadku autorką powieści jest znana mi z Instagrama popularyzatorka slavicbooków. Udało mi się z nią porozmawiać na Festiwalu Mitologii Słowiańskiej latem. Jej książkę pochłonęłam w dwa dni, bo fenomenalnie utrzymuje napięcie i przede wszystekim opowiada w pięknym stylu.

Głównym atutem jest fakt, że akcja powieści rozgrywa się w całości w lesie. Dwie główne bohaterki dziewczynka i staruszka spotykają się w chacie na kurzych stopach. Las jest niebezpieczny, mnóstwo w nich przeróżnych mitologicznych i baśniowych stworzeń. Tak naprawdę, wszystko może się zdarzyć więc podczas czytania cały czas towarzyszyła mi czujność. Lubię takie emocje. Polecam zabawić się z Czerwonym Kapturkiem i wilkiem!

2 komentarze:

  1. Zapiszę więc tytuł. Lubię w sumie takie książki, mój grudzień też zabiegany :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowieść dobra na małe, przedświąteczne zatrzymanie:)

      Usuń