Diney Costelone, Uciekinierzy, 2020
"Przeniknięty przekonaniem o tym, że czystość krwi niemieckiej jest warunkiem dalszego trwania Narodu Niemieckiego, i natchniony niezłomną wolą zabezpieczenia Narodowi Niemieckiemu przyszłości, parlament Rzeszy Niemieckiej uchwalił jednogłośnie poniższą ustawę: .... Zyd nie może być obywatelem Rzeszy. Nie przysługuje mu prawo głosu w sprawach politycznych, nie może obejmować urzędów publicznych."
Bardzo szybko przeczytałam tę książkę. Zaczyna się kilkoma stronami opisu nowych zasad funkcjonowania dla Żydów, jakie wprowadzono w Niemczech w 1935 roku. Akcja obejmuje lata przedwojenne skupiając się na losach żydowskich rodzin. Towarzyszymy rozłączonej, czterodzietnej rodzinie podczas ich tułaczki po kraju. Mimo tego, że dobrze znam historię, przyjrzenie się z bliska tragedii dzieci i nagonce nazistów na niewinnych ludzi bardzo mnie poruszyło. Już nie mówiąc o tym, że jako mama czwórki maluchów zawsze strasznie sie wzruszam przy opowieściach o rodzicach, którzy musieli wysłać swoje dzieci w świat, aby ochronić je przed wojną.
Ruth, matka i główna bohaterka walczy o przetrwanie po niespodziewanym pożarze swojego domu i sklepu. Błąka się po kraju z małymi dziećmi nie wiedząc co się stało z jej mężem. Na podstawie losów tej rodziny dobrze można zaobserować różne postawy ludzi wobec zdecydowanej zmiany praw dla Żydów. Oficjalne wykluczenie ich ze społeczności daje prawo zwykłym ludziom do fatalnych zachowań. Oczywiście mam świadomość, że trudno oceniać gdy samemu nie było się nigdy w sytuacji zagrożenia życia, z tym większym podziwem obserowawałam w powieści ludzi, którzy w jakikolwiek sposób starali się pomóc Ruth.
Dobrze napisana proza trzyma w napięciu i dostarcza wieku emocji. Opisane wydarzenia miały miejsce tuż przed rozpoczęciem wojny. Pomyślałam sobie, że dobrze zostawić tę rodzinę w tym miejscu, że wcale nie chcę wiedzieć co działo się w kolejnych latach, gdy zaczęły powstawać getta. Wiem, z jaką traumą przyjdzie się zmierzyć jeszcze tym małym dzieciom.
Świetna recenzja . Będę miał na uwadze - chociaż ostatnio odchodzę od tego typu tematyki. Jak z pewnością wiesz - sporo mam papierowych książek z gatunku m.in. literatury obozowej. I gdzieś głęboko w szafie - jeszcze leciwy "Pamiętnik Dawidka Rubinowicza". Z kolei mam też w księgozbiorze - Maxa Czornyja - "Córka nazisty" - niezapomniana lektura. Serdecznie pozdrawiam , po 17 minutach zakupów z księżycem w tle ;-) .
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka mogłaby mnie wciągnąć. Chętnie do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuń