wtorek, 18 sierpnia 2020

Ptasia mama

Eva Meijer, Dom ptaków, 2016






"Kropka ląduje mi na włosach i od razu odlatuje a za nią Brzeżek. To zabawa, którą młodziaki każdego roku wymyślają na nowo. Robią trzy okrążenia od szafy ku mojej gowie, do stołu ku szafie, potem wylatują za okno - tak szybko i tak pełne obecnej chwili, tylko obecnej chwili."





Tytuł i tematyka tej książki bardzo mnie zaciekawiły. Holenderska pisarka wczuła się w życie badaczki ptaków Len Howard i w pierwszoosobowej narracji opowiedziała o jej niezwykłej relacji z ptasimi przyjsciółmi. Jedną z głównych ról gra tutaj Gwiazda, sikorka, która potrafiła wystukiwać dziobkiem wypowiadane liczby. Opowieść o związku z dzikimi ptakami i ich oswajamiu brzmi niesamowicie, już po pierwszym rozdziale zaczęłam inaczej przysłuchiwać się odgłosom przyrody, a przede wszystkim częściej zauważać mieszkańców ogrodu i lasu.


Między krótkimi "ptasimi" rozdziałami poznajemy od 1900 roku aż do 1975 również życie głównej bohaterki i ta część zaciekwiła mnie już zdecydowanie mniej. Do tego stopnia, że z niecierpliwością przerzucałam strony, aby szybciej dotrzeć do opowieści o życiu w domu pełnym ptaków. Nie podchwyciłam klimatu arystokratycznej rodziny, w której wychowała się Len. Okazuje się, że życie ptaków jest o wiele ciekawsze niż ludzi.


1 komentarz: