Reportaże Lidii Ostałowskiej zatrzymują w biegu, przerażają, przypominają i zmuszają do refleksji. Niby opowiada o historii życia malarki Diny Gottliebovej, która w Auschwitz malowała portrety Cyganów, ilustrując tym samym eksperymenty i doświadczenia doktora Mengelego, a jednak mówi o wiele więcej. Jest to więc nie tyle smutna, co wstrząsająca opowieść. Reporterka delikatnie dotyka tematu, często tematycznie odskakuje w inne miejsce, i chyba właśnie dzięki temu udało mi się emocjonalnie przebrnąć przez tę książkę.
"Akwarela to technika prosta tylko z pozoru, Dina wiedziała, ile zręczności i ćwiczeń wymaga. Znała zasady. Barwnik (spojony gumą arabską) miesza się z wodą. To właśnie woda zmiejsza intensywność koloru. Białej farby nie ma w palecie, do efektu światławykorzystuje się biel papieru. Kartki nie wolno brudzić ołówkiem, kilka barwnych punktów to już cały plan. Poprawki nie wchodzą w grę. Każde dotknięcie pędzla musi być doskonałe, bo jest ostateczne."
Pozycja obowiązkowa jednym słowem, piękna recenzja. A ja pozdrawiam z burzliwego Południa :)
OdpowiedzUsuń