środa, 12 czerwca 2019

Upadek króla

Szczepan Twardoch, Królestwo, 2018



"Im bardziej patrzę na siebie wtedy z szarości, tym wyraźniej widzę, że "człowiek" to złudzenie. Coś jest, jakieś serie fenomenów, które same siebie myślą i próbują zrozumieć, same siebie sobie wyobrazić, ale forma, jaką sobie te fenomeny w myślach swych nadają, nie jest formą, jaką mają w rzeczywistości.
Świat jest inny, niż się ludzkim fenomenom wydaje."




Kontynuacja bestsellerowego Króla mnie zaskoczyła. Oczywiście bardzo pozytywnie. Spodziewałam się kolejnej typowo męskiej prozy, mocnej jak Król z szybką i krwistą akcją. Królestwo jest jednak całkiem inne. Może dlatego, że różni się czas akcji powieści. Pierwsza część to bujne i kolorowe dwudziestolecie międzywojenne. Bokser Jakub Szapiro króluje na ulicach Warszawy. Kontynuacja to dramatyczne chwile, wojna, Powstanie w getcie, Powstanie warszawskie, już nie tylko prześladowania ale likwidacja narodu żydowskiego a główny bohater w drugiej części  wypowiada chyba tylko jedno zdanie. To już nie są czasy dla króla.

Przez całą powieść przebrnęłam bardzo szybko. Spodobał mi się jak zwykle sposób narracji Twardocha. Dwóch bohaterów pierwszoosobowo opowiada na przemian o wydarzeniach wojennych. Raz Ryfka ukrywająca się w zbombardowanej Warszawie z prawie nieprzytomnym Jakubem i raz Dawid, jego syn. Ryfka i Dawid wiedzą wszystko, bo opowiadają z szarości. Znajdują się w jakimś tajemniczym czasie WTERAZ, z którego widzi się swoje i innych życie ze wszystkimi szczegółami i myślami. Szalenie interesujące. Tym sposobem dowiadujemy się jak Jakub przetrwał wojnę. Oczywiście nie po kolei, a za sprawą porozrywanych na kawałki scen.

Królestwo to bardzo ważna powieść. Wrzuca czytelnika w sam środek wojennej stolicy, pokazując ze szczegółami i z dwóch perspektyw jak wojnę przetrwali Polacy i Żydzi. Tyle ile było ludzi, tyle jest różnych historii, opowieść nigdy się nie wyczerpie. Warto posłuchać Szczepana Twardocha. Potrafi zahipnotyzować swoją okraszoną ciekawą polszczyzną i oryginalnymi zwrotami powieścią o niebanalnej konstrukcji. 

"Dla Polaków bogaty Żyd, choćby z najlepszej rodziny, jest postacią zasadniczo podejrzaną. Źródła jego majątku zawsze wydają się im niemoralne. Co dziwne, majątek polskiego szlachcica, przez wiele pokoleń budowany na niewolniczej pracy chłopskiej, niemoralny nikomu się nie wydawał, a majątek żydowskiego handlarza czy bankiera już tak."










2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Powieść została nominowana do tegorocznej Nagrody Nike - trzymam kciuki:)

      Usuń