„Stało się to w
wiosce rybackiej, a wioska nazywała sę Gyddanyzc. Z Gyddanyzc zrobiono Danczik,
z Dancziku powstał Dantzig, który później zamienił się w Danzig, a dzisiaj
nazywa się Gdańsk.”
Przeprawa przez pierwszą
połowę życia Oskara Matzteratha to niesamowite przeżycie. Grass mistrzowsko
stawia akcenty, buduje atmosferę, przenika magicznością i jednocześnie opowiada
niby mimochodem o wielkiej historii Polski i Niemiec. Przygotowując się na
studiach do egzaminu z literatury niemieckiej zarejestrowałam chyba tylko
połowę z tego co wyniosłam po kolejnym odczytaniu Bębenka. Wielką literaturę
warto czytać kilka razy. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Oskar to karzeł krwi polsko-niemieckiej
albo nawet jeszcze lepiej kaszubsko-niemieckiej. Z perspektywy
trzydziestoletniego pacjenta zakładu psychiatrycznego opowiada o swoim życiu,
które spędził w Gdańsku przed wojną i w Dusseldorfie po wojnie. Narracja często
płynie przechodzi z pierwszoosobowej na trzecioosobową, kiedy to główny bohater
i opowiadający zaczyna o sobie mówić Oskar (typowe dla dziecka, które uczy się
mówić i często myśląc o sobie używa imienia zamiast zaimka). Od swoich trzecich
urodzin Oskar nie rozstaje się z bębenkiem, w którego rytmie komunikuje się ze
światem. Ponad to potrafi „rozśpiewać szkło” czyli krzyczeć tak głośno, że
wszystko wokół pęka. A to wcale jeszcze nie jedyne niezwykłe właściwości Oskara.
„Należałem do owych
przenikliwych niemowląt, których rozwój duchowy jest w chwili narodzin
zakończony i w przyszłości musi już tylko się potwierdzić.”
W każdym razie
książka ta przepełniona jest magicznością i silnie oddziałuje na wszystkie
zmysły. Życie głównego bohatera koncentruje się wokół muzyki i zapachów. Sama
zaczęłam od kilku dni zwracać większą uwagę na różne dźwięki dzięki
niemu. Jak pachnie dzieciństwo jeszcze doskonale pamiętam. W Bębenku jest ono
szczególnie wyeksponowane. Są takie sceny z przeszłości, które będą wracać w
różnych momentach życia. Najpewniej wywoła je zapach albo dźwięk.
Powieść Grassa jest mi
bliska szczególnie ze względu na swoją kaszubskość, historię Wolnego Miasta
Gdańska i powojennych wysiedleń. Jestem
pod wrażeniem znajomości historii, mentalności i sentymentów Polaków jakimi
wykazał się noblista w swoim debiucie literackim.
„ …szukam Polski na
moim bębenku i bębnię, zginęła, jeszcze nie zginęła, znów zginęła, przez kogo
zginęła, omal nie zginęła, Polska zginęła, wszystko zginęło, jeszcze Polska nie
zginęła.”
„Także złe książki są
książkami i dlatego są świetne.”
Świetna recenzja, gratuluję, proza Guntera Grassa wciąż przede mną. Akurat poszukam albo e booka albo w bibliotece. Pozdrawiam nocną i deszczową porą z południa Polski !
OdpowiedzUsuńA ja pozdrawiam z Monachium:)
OdpowiedzUsuń