„Fascynowała go ta umiejętność matki. Gdziekolwiek się
pojawiała, ludzie natychmiast się przed nią otwierali. W kolejce po szynkę, w
poczekalni u dentysty, w sanatorium, w Sali kinowej przed seansem… Wracała do
domu napakowana ludzkimi historiami, pełnymi najbardziej osobistych szczegółów i
najintymniejszych zwierzeń.” (s.153)
Spodobała mi się idea tej książki. Autor zabawił się
czasem powieściowym i porozrywał wydarzenia z życia głównego bohatera na
kawałki. Lubię ten typ narracji gdy powoli w głowie porozrzucane puzzle
zaczynają układać się w całość i wszystkie niedomówienia z czasem się
wyjaśniają. Jednak w historii tajemniczego S. czegoś mi zabrakło. Fabuła nie
zaciekawia jednak na tyle, aby przerzucać kartki książki z drżeniem rąk i z
emocjami układać części układanki. Historia Polski, która jest tu właściwie
jednym z bohaterów, okazała się w pewnym sensie powtarzalna.
Każdy z rozdziałów podpisany jest inną datą. Wydarzenia
rozgrywają się od drugiej połowy XIX wieku do czasów współczesnych. Dzieje się
dużo, nieuważny czytelnik łato może pogubić się na przestrzeni tak wielu lat. Mi
w orientacji pomogło to, że odkryłam rok urodzenia głównego bohatera. Łatwiej
było mi się odnaleźć w sytuacji wyjściowej, gdy na początku każdego rozdziału
uświadamiałam sobie ile lat ma S.
Fabuła książki jest tak poprowadzone, że stopniowo, razem
z S. odkrywamy tajemnicę jego rodziny. Towarzyszymy mu od najmłodszych lat a
retrospekcje odsyłają nawet do czasów przedwojennych. Historia rodzinna sama w
sobie jest niebywała i ciekawa, sposób w jaki została przedstawiona również
jest interesujący a wplecenie w całość wydarzeń historycznych takich jak wojna, Holokaust,
komunizm czy walka o wolną Polskę uatrakcyjnia całość. Odniosłam jednak
wrażenie, że autor miejscami trochę gubił się w swoich puzzlach.
Zawadzki nie
doprowadził wszystkich wątków do końca co mnie szczególnie zdenerwowało. W wyznaczonych
kursywą w druku opowieści z życia dwóch kobiet nie potrafiłam dopatrzeć się
sensu. Niektóre wątki zupełnie nie mają wpływu na akcję tak jakby były tylko
wrzuconymi do książki wspomnieniami. Przez co nie do końca potrafiłam odczytać
intencje tej powieści. Gdyby była czystą autobiografią usprawiedliwione były by
wszelkie różnego typu wspomnienia. Jeśli miała być fikcyjną opowieścią o
odkrywaniu rodzinnej tajemnicy potrzebnej to uporania się ze swoją tożsamością,
za dużo w niej niepotrzebnych treści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz