Tytuł oryginału: Animal Farm
„Człowiek jest jedynym stworzeniem, które konsumuje,
niczego nie produkując. Nie daje mleka, nie znosi jaj, jest zbyt słaby, by
ciągnąć pług, nie potrafi dogonić królika.”
To paraboliczna opowieść napisana podczas wojny. Autor
zmyślnie demaskuje system totalitarny. Czytając o dokonujących przełomu
zwierzętach i ich perypetiach skojarzenia ze stalinizmem nasuwają się
natychmiast. Najboleśniejsza jest niestety świadomość, że temat pozostaje aktualny
nawet dzisiaj w XXI wieku. Wydaje się, jakby historia niczego ludzi nie nauczyła.
Myślę, że George Orwell załamałby się, widząc jak ponad siedemdziesiąt lat po pokazaniu
wszystkim co się dzieje na jego wymyślonym folwarku, istnieją nadal społeczeństwa,
które funkcjonują według podanego w książce schematu.
Jednoznaczne przesłanie niby bajki o zwierzętach, które przegoniwszy
ludzi starają się stworzyć wolne, demokratyczne państwo, było oczywiście
przyczyną do zakazania wydawania powieści w komunistycznej Polsce. Opublikowana
w języku polskim w Londynie już w 1947 roku musiała ponad czterdzieści lat czekać
na oficjalne krajowe wydanie.
Podczas czytania denerwowałam się głupotą zwierząt,
którym świnie bez problemu mydliły oczy. Bezgraniczne zaufanie wodzowi wydaje
się idiotyczne. Ale to przecież niemalże prawdziwe echa autentycznych sytuacji
w świecie ludzi, nie wiem jak to możliwe - można się załamać. Wszystkie
fantastyczne prawa, które ustanowili wspólnie mieszkańcy farmy po wywalczeniu
wolności, zostały brutalnie złamane na ich oczach, ale manipulacja była tak
zmyślna, że nikt się nie zorientował. Wszystko sprowadziło się do jednej
nadrzędnej prawdy: „WSZYSTKIE ZWIERZĘTA SĄ RÓWNE, ALE NIEKTÓRE ZWIERZĘTA SĄ
RÓWNIEJSZE OD INNYCH”
Pozostaje mi tylko życzyć sobie, aby ludzie czytali
książki, które pomagają przejrzeć na oczy! Czytajmy klasyków!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz