oryginalny tytuł Of Mice and Men
„- Tacy jak my, co to pracują na ranczach, to najbardziej
samotni goście na świecie. Nie mają rodziny. Nie mają własnego kąta. (…) nie
mają żadnej przyszłości ani planów. (…) - Z nami jest całkiem inaczej – powtórzył
lennie. – A dlaczego? Bo ja mam ciebie a ty masz mnie. Właśnie dlatego.”
Powieść amerykańskiego pisarza i noblisty Johna
Steinbecka rozpoczęłam trochę nieprzekonana. Kilka pierwszych stron
przebrnęłam na siłę zastanawiając się co też może mi dać powieść zupełnie oderwana
od realiów mojej rzeczywistości. Cóż też może mnie ująć w historii dwóch
mężczyzn przemierzających Amerykę lat trzydziestych XX wieku w poszukiwaniu
pracy na farmie? Nie przestawałam jednak czytać aż w końcu dobrnęłam do momentu,
w którym uświadomiłam sobie o niezwykłej uniwersalności tej książki, a tym samym
geniuszu jej autora, który na stu zaledwie stronach potrafił zmieścić tak
bogatą treść i problematykę.
George i Lennie to para przyjaciół, z których jeden jest
niedorozwinięty umysłowo. Lenni zachowuje się jak dziecko, choć jest wysoki i dysponuje
niebywałą siłą. Georgea denerwują jego natrętne przyzwyczajenia, Lennie ma bowiem
jedną wielką wadę, uwielbia głaskać piękne rzeczy. W sumie już od początku
domyślałam się, że to go zgubi. Autor buduje atmosferę napięcia bardzo
subtelnie, jednak bardzo szybko daje do zrozumienia, że wydarzy się coś złego.
Myszy
i ludzie pozostaje więc
historią o próbie przyjaźni, samotności, odmienności, tolerancji i marzeniach,
które nadają nawet najbardziej bezsensownym czynnościom sens. Podejmuje problematykę
moralną, kwestię odpowiedzialności za drugiego człowieka i odwadze w
podejmowaniu trudnych decyzji. Nie przestaję się dziwić jak to możliwe aby aż
tyle uniwersalnych aspektów zawrzeć w krótkiej historii o dwóch kumplach. Myślę, że nawet znając już finał opowieści warto obejrzeć adaptację filmową
wielkiego dzieła Steinbecka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz