Julia Fiedorczuk, Nieważkość,
2015
„Deszcz bił o szyby mieszkania zapamiętale jak ktoś, kto zapomniał klucza od
domu, ale najpierw zapomniał adresu.”
(s.148)
Bardzo dojrzała, kobieca, subtelna i poetycka jest książka Juli Fiedorczuk.
Interesująco przemyślana kompozycja narracji wybija raz po raz z monotonii
życia, które wiodą główne bohaterki. Fabuła powieści nie jest spójna. Pojawiają
się tu sceny dzieciństwa z lat osiemdziesiątych, wchodzenie w rolę kobiety pod
koniec lat dziewięćdziesiątych aż po szaloną współczesność XXI wieku, w którą
nie można się zanurzyć tak po prostu, bo minione lata odbijają się czkawką i wracają
w najmniej spodziewanych momentach.
Główne bohaterki to szkolne koleżanki: miastowa Zuzanna, praktyczna Helena
i szalona Ewka. Autorce udało się w każdym calu pokazać jak pierwsze przyjaźnie
wpływają na dorosłość a niewinne błędy dzieciństwa odciskają piętno na całe
życie. Wszystkiemu co zaobserwowałam w tej książce mogę tylko przytaknąć. Z zainteresowaniem
przyglądałam się tym dziewczynom a potem kobietom, przypominając sobie własne
szkolne przeżycia. Dostajemy się do jednej klasy z rówieśnikami i zawiązujemy
siłą rzeczy poniekąd narzucone przyjaźnie. Czy któraś z nich ma szansę
przetrwać, skoro w szkole spotkają się tak różne od siebie istoty. To jakimi
będziemy dorosłymi wtedy jeszcze rzadko bywa wyraźne. Pozostaje jednak bardzo
silny sentyment do tamtych przeżyć, tak silny, że przeobraża się nijako w
towarzyszącą nam całe życie tęsknotę. Uczucie z którym nie chcemy nic zrobić,
nie potrzebujemy go zaspokajać.
Te i inne refleksje wywołała we mnie ta napisana bardzo zmysłowo książka. Autorka
niezwykle lekko operuje wzbudzającym zachwyt metaforycznym językiem. Bardzo
wyraźnie czuć, że jej proza zrodziła się z poezji. Debiutancki tom opowiadań
Juli Fiedorczuk Biała Maria, nie przypadł
mi kiedyś do gustu. Nieważkość
zdecydowanie zmienia moje nastawienie do autorki. Jest świetnie! Dawno nie czytałam
tak zmysłowych scen erotycznych. Przez całą powieść przewija się jakiś
niezidentyfikowany strach, niepokój. Dobrze budowane napięcie zawodzi jednak na
końcu. Może zabrakło jednej spajającej wszystko sceny. A może po prostu inaczej
wyobrażałam sobie finał całej opowieści. Oczekiwałam filmowego zakończenia,
tymczasem jest takie jak życie. Zwyczajne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz