Joanna Maria Kaleta, Operacja „Kustosz”, 2013
„Ujrzał portret pięknego młodzieńca siedzącego na tle ściany, z prawą ręką wspartą na stole. Na białą koszulę miał narzucone futro. Długie, brązowe włosy opadały mu na ramiona. Z jednej strony obrazu artysta namalował okno, za którym rozciągał się pejzaż. Ciemne oczy młodzieńca patrzyły wprost na…..”
Cenny renesansowy obraz Rafaela Santi „Portret młodzieńca”
z 1514 roku, należący za sprawą rodziny Czartoryskich do Polski, razem z wielką
dwójką czyli: „Damą z gronostajem” Leonarda da Vinci i „Krajobrazem z
miłosiernym Samarytaninem” Rembranda, zaginął podczas zawieruchy wojennej.
Prawdopodobnie ukrył go generalny gubernator ziem polskich pod okupacją Hans
Frank. Z tym, że dwa pozostałe obrazy odnaleziono wśród zrabowanych przez niego
polskich skarbów a „Młodzieniec” do dziś pozostaje wielkim zaginionym, o którym
na przestrzeni dziejów powstaje coraz więcej legend i różnego rodzaju
spekulacji. Zaginięcie a raczej poszukiwanie tego obrazu obrała sobie Joanna
Maria Kaleta za temat książki umiejscowionej w latach przełomowych dla historii
Polski. Akcja toczy się bowiem u progu wielkich zmian w 1989 roku.
Fikcyjna fabuła podpiera się faktami historycznymi a
realnie odmalowane tło obyczajowe dodaje całej powieści atrakcyjności. Zagadka
sama w sobie jest bardzo ciekawa i różne spekulacje, prowadzone na kilku
przestrzeniach w książce stanowią swoisty labirynt zdarzeń, które czytelnik ma możliwość
w miarę czytania układać sobie w głowie. Historię zaginionego obrazu a także
zrabowanych przez Niemców innych dzieł sztuki oraz polskich kosztowności może
sobie dzięki książce w przyjemny sposób odświeżyć. Sprzyja temu na pewno
umieszczony na końcu Niezbędnik historyczny.
Jednak wydarzenia rozgrywające się w kolejnych rozdziałach
trochę mnie nudziły. Może jestem przyzwyczajona do większej dawki faktów
naukowych a rozdziały opisujące różnego rodzaju romanse chciałabym po prostu
przeskoczyć. Jestem jednak świadoma, że to niezbędny zabieg dla czytelników lubiących
powieści z dreszczykiem, i tych którym historię trzeba przekazywać w atrakcyjny
sposób. Nie zawiodą się: jest i sex i krew i strzelanina a wszystko to
okraszone lekkim językiem gwarantującym przyjemne czytanie. Mnie porwało w
jedną, bezsenną, ciążową noc!
"Portret młodzieńca" Rafael Santi |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz