Mariusz Szczygieł, Gottland, 2006
„ O TYM SIĘ NIE MÓWIŁO, TEGO SIĘ NIE WIDZIAŁO, O TO SIĘ
NIE PYTAŁO. Bezosobową formę słyszę często, gdy trzeba mówić o komunizmie. Jakby
ludzie nie mieli na nic wpływu i nie chcieli za nic wziąć osobistej
odpowiedzialności. Jakby przypominali, że są częścią większej całości, która
też ma na sumieniu jakiś grzech zaniechania.” (s.94)
Mariusz Szczygieł odwiedził Monachium przy okazji
projekcji czeskiego filmu Gottland. Młodzi czescy reżyserzy stworzyli na
podstawie kilku reportaży Szczygła krótkie filmy. Wypadło to bardzo
interesująco, chociaż polski reporter twierdzi, że ekranizacja nie ma raczej
nic wspólnego z jego książką i jest tylko wolną jej interpretacją. Co też
całkiem mu się podoba. Mnie jednak zaciekawiły na tyle, aby w końcu sięgnąć po
książkę i nadrobić zaległości. Przeczytałam w weekend bo Szczygła czyta się
szybko i zachłannie.
Czeskie tłumaczenie
Gottlandu próbowano w Czechach zbojkotować. Był rok 2007 a echa komunizmu
już dawno przebrzmiały. Okazuje się jednak, że nawet współcześnie książka ta
jest dla niektórych niewygodna. Szczygieł skupia się w swoich reportażach na
czeskiej przeszłości, komunistycznych latach powojennych. Nie są to jednak
reportaże polityczne, bo opowiadają o ludziach i ich trudnych, dramatycznych
czasem wyborach. Wielka historia i polityka oczywiście często, a raczej w
przypadku bohaterów Szczygła zawsze, determinuje ich postępowanie. Opowieści o
ludziach, którzy byli przez ówczesny ustrój polityczny zmuszeni do porzucenia
dotychczasowych zajęć, usuwani ze stanowisk czy deportowani nie są dla mnie
niczym nowym, to samo działo się kiedyś w Polsce, inne są tylko nazwiska.
Najwięcej emocji wzbudził we mnie tekst „ Życie jest
mężczyzną” o piosenkarce Marcie Kubisovej. Wielki, mocy głos czeskiej sceny
muzycznej, kobieta która przez ponad dwadzieścia lat nie mogła realizować
swojej pasji. Podobnie jak masa innych ludzi, którzy podpisali tzw. Kartę 77 albo Antykartę. Straszne czasy.
Mariusz Szczygieł stara się obiektywnie pokazać każdego z
bohaterów swoich reportaży. Opisuje tylko skrawek tego, co można by opowiedzieć,
mobilizuje tym samym do głębszych poszukiwań. Dla laików takich jak ja, jest to
bardzo dobry drogowskaz. Ciekawe były losy rodziny czeskich biznesmenów Bata,
aktorki Lidii Baarovej, artysty Karela Gotta, pisarza kryminałów Edwarda
Kirchbergera, który stał się Korelem Fabianem, aż nawet finałowa opowieść o
Zdenku Adamcu, który dokonał samospalenia na paryskim Placu Wacława.
Dzisiaj Polak może czytać książkę Szczygła z nową
interpretacją. Uniwersalność tekstów zdumiewa, a odniesienia do współczesności
przerażają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz