„A
potem Augustyna Niedworok zapytała mnie, dlaczego właściwie tylu Polaków w 1945
roku przyjechało na Śląsk. – Większość nie miała wyboru. Zabrano im ziemię tam,
gdzie żyli – odpowiedziałam. – Kto zabrał? – zdziwiła się. – Roosevelt,
Churchill, ale głównie to Stalin – zdziwiłam się, że tego nie wiedziała. –
Polakom odciął kawałek Polski, Niemcom odciął kawałek Niemiec. Większość
Niemców przeniósł do Niemiec, a Polaków na ich miejsce. – Ach, to o to
chodziło! – wykrzyknęła Augustyna Niedworok w sierpniu 2014 roku, 69 lat po
wojnie.” (s.119)
Magdalena Grzebałkowka jest od niedawna moją mistrzynią. Każda
jej kolejna książka to wielki skarb, skarb wiedzy przede wszystkim. Życzyłabym
sobie, żeby wszyscy historycy w ten sposób opowiadali o minionych wydarzeniach
i w tak malowniczy i ciekawy sposób ubierali swoją naukową wiedzę. Książka Rok 1945. Wojna i pokój przeszła moje
najśmielsze oczekiwania. Pięknie wydana, ciekawie skomponowana, podzielona na
dwanaście miesięcy pierwszego roku po wojnie, podejmuje wyczerpujący wachlarz zagadnień
wydarzeń powojennych. Znacząco poszerzyła moją wiedzę.
Autorka podąża wspomnieniami ludzi, którzy pamiętają wojnę i powojenne zawirowania. Bohaterami są
nie tylko Polacy, to także w dużej mierze Niemcy, którzy mocą postanowień
wielkich władców musieli opuścić swoje domy i szukać nowych. Przedstawione
dramaty poszczególnych osób pozwalają lepiej przyjrzeć się szczegółom pomijanym
w wielkich historycznych opracowaniach, które opowiadają zazwyczaj o losach
ludności w charakterze zbiorowym. Tutaj zostają naświetlone konkretne
przypadki.
Poruszyły mnie rozdziały o straszliwej ewakuacji Niemców
przez zamarznięty Zalew Wiślany czy też tragedia Gustloffa na Pomorzu. Nie
wiele wcześniej słyszałam o obozie w Łambinowicach, w którym po zakończeniu
wojny umierały niemieckie rodziny, ani o żydowskim Domu Dziecka w Otwocku, w
którym przebywała również Hanna Krall. Wstrząsnął mną rozdział o pierwszych
miesiącach odbudowywania w 80 procentach zniszczonej Warszawy, podobnie jak
historia odzyskanego Wrocławia. Z kolei początek książki o szabrownikach czyli
rabujących w całej Polsce Polakach, wyprowadził mnie z równowagi. Słyszałam
wcześniej różne historie, ale że miało to miejsce na taką ogromną skalę, nie
wiedziałam. Zrozumiałam dzięki temu lepiej mentalność Polaków i siebie samą.
Dużą siłą tej książki są na pewno poszczególne koleje
losów różnych osób, do których autorka dotarła i poprosiła o wspomnienia.
Grzebałkowska umiejscawia je w czasie historycznym, dopisuje tło obyczajowe i
często dzięki temu nawet jej rozmówcy potrafią lepiej zrozumieć swoje losy.
Bardzo mi się to podoba. Połączenie opowieści najzwyklejszych ludzi z ich historycznym
podłożem. Autorka pobudza ciekawość, zachęca do dalszych poszukiwań, z pasją
opowiada o materiałach, do których dotarła dzięki czemu zmotywowała mnie do pogłębiania
jeszcze bardziej swojej wiedzy. Naprowadziła na kolejne lektury! Dziękuję za tę
książkę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz