środa, 27 września 2017

Koniec czy początek

Magdalena Grzebałkowska, 1945, Wojna i Pokój, 2015


„A potem Augustyna Niedworok zapytała mnie, dlaczego właściwie tylu Polaków w 1945 roku przyjechało na Śląsk. – Większość nie miała wyboru. Zabrano im ziemię tam, gdzie żyli – odpowiedziałam. – Kto zabrał? – zdziwiła się. – Roosevelt, Churchill, ale głównie to Stalin – zdziwiłam się, że tego nie wiedziała. – Polakom odciął kawałek Polski, Niemcom odciął kawałek Niemiec. Większość Niemców przeniósł do Niemiec, a Polaków na ich miejsce. – Ach, to o to chodziło! – wykrzyknęła Augustyna Niedworok w sierpniu 2014 roku, 69 lat po wojnie.” (s.119)

Magdalena Grzebałkowka jest od niedawna moją mistrzynią. Każda jej kolejna książka to wielki skarb, skarb wiedzy przede wszystkim. Życzyłabym sobie, żeby wszyscy historycy w ten sposób opowiadali o minionych wydarzeniach i w tak malowniczy i ciekawy sposób ubierali swoją naukową wiedzę. Książka Rok 1945. Wojna i pokój przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Pięknie wydana, ciekawie skomponowana, podzielona na dwanaście miesięcy pierwszego roku po wojnie, podejmuje wyczerpujący wachlarz zagadnień wydarzeń powojennych. Znacząco poszerzyła moją wiedzę.

Autorka podąża wspomnieniami ludzi, którzy pamiętają wojnę i powojenne zawirowania. Bohaterami są nie tylko Polacy, to także w dużej mierze Niemcy, którzy mocą postanowień wielkich władców musieli opuścić swoje domy i szukać nowych. Przedstawione dramaty poszczególnych osób pozwalają lepiej przyjrzeć się szczegółom pomijanym w wielkich historycznych opracowaniach, które opowiadają zazwyczaj o losach ludności w charakterze zbiorowym. Tutaj zostają naświetlone konkretne przypadki.
Poruszyły mnie rozdziały o straszliwej ewakuacji Niemców przez zamarznięty Zalew Wiślany czy też tragedia Gustloffa na Pomorzu. Nie wiele wcześniej słyszałam o obozie w Łambinowicach, w którym po zakończeniu wojny umierały niemieckie rodziny, ani o żydowskim Domu Dziecka w Otwocku, w którym przebywała również Hanna Krall. Wstrząsnął mną rozdział o pierwszych miesiącach odbudowywania w 80 procentach zniszczonej Warszawy, podobnie jak historia odzyskanego Wrocławia. Z kolei początek książki o szabrownikach czyli rabujących w całej Polsce Polakach, wyprowadził mnie z równowagi. Słyszałam wcześniej różne historie, ale że miało to miejsce na taką ogromną skalę, nie wiedziałam. Zrozumiałam dzięki temu lepiej mentalność Polaków i siebie samą.

Dużą siłą tej książki są na pewno poszczególne koleje losów różnych osób, do których autorka dotarła i poprosiła o wspomnienia. Grzebałkowska umiejscawia je w czasie historycznym, dopisuje tło obyczajowe i często dzięki temu nawet jej rozmówcy potrafią lepiej zrozumieć swoje losy. Bardzo mi się to podoba. Połączenie opowieści najzwyklejszych ludzi z ich historycznym podłożem. Autorka pobudza ciekawość, zachęca do dalszych poszukiwań, z pasją opowiada o materiałach, do których dotarła dzięki czemu zmotywowała mnie do pogłębiania jeszcze bardziej swojej wiedzy. Naprowadziła na kolejne lektury! Dziękuję za tę książkę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz