poniedziałek, 24 października 2016

Opowieści tajemniczej treści

Joanna Bator, Wyspa łza, 2015





„Są miejsca stworzone dokładnie po to, by za nimi tęsknić niezależnie od tego, czy się je kocha, czy nienawidzi. (…)
Są miejsca, z których nie można wyjechać, nawet jeśli opuści się je fizycznie, i w które nie wolno zapuszczać się bez choćby jednej wskazówki, niechby nawet tak nikłej jak ślad Sandry Valentine.” (s.29)



Wcześniej trochę wzbraniałam się przed nową książką Joanny Bator bo wiedziałam, że to eseje czy też reportaże z podróży. Chociaż więc prozę Bator uwielbiam, postanowiłam raczej czekać na jej koleją powieść. Kiedy jednak zauważyłam Wyspę Łzę w monachijskiej bibliotece nie mogłam się jej oprzeć i zdecydowałam, że jednak ją przeczytam. Pomysł wydawał się trafny, pojawiła się nadzieja, że ponura jesień za oknem na chwilę zniknie mi z pola widzenia i przeniosę się za sprawą książki na Sri Lankę, gorącą, duszną i egzotyczną wyspę. Prawie się udało. Jednak przesiąknięte metaforyką teksty nie sprzyjały lekkiemu czytaniu.



Pierwsza strona wchłonęła mnie całkowicie, gdyż tekst zaczyna się w Niemczech, a nawet w Monachium. Od razu spodobały mi się trafne porównania i metaforyczne ujęcie podróży po kraju, w którym mieszkam. Jednak im bardzie posuwałam się w głąb książki, tym większe odczuwałam znużenie. Okazało się, że poważna autotematyczna proza miejscami mnie przerosła. Liczne nawiązania literackie, erudycja, złożone i skomplikowane zdania bardzo imponują, jednak nie do końca mnie przekonywały. Autorka wybrała się w podróż śladami bohaterki książki, nad którą pracuje. Opowiada o tropach, jakie zmotywowały ją do podjęcia tematu zaginionej na Sri Lance dziewczyny Sandry Valentine. Opowieści te są interesujące, często nawet filozoficzne. Duszny klimat książki sprawiał jednak, że potrzebowałam przerw między rozdziałami, przez co całość czytałam bardzo długo.

Fot. A. Golec
Atutem jest jednak fakt, że do książki można wracać wielokrotnie wybierając dowolny rozdział do przeczytania. Myślę, że każdy z nich jest wart osobnej analizy. Do powrotów sprzyjają bez wątpienia niesamowite, tajemnicze i poetyckie zdjęcia, które zrobił Adam Golec. Idealnie współgrają z treścią i dopełniają jej metaforyczne przesłanie.

Fot. A. Golec
Fot. A. Golec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz