Joanna Bator, Wyspa łza, 2015
„Są miejsca stworzone dokładnie po to, by za nimi
tęsknić niezależnie od tego, czy się je kocha, czy nienawidzi.
(…)
Są miejsca, z których nie można wyjechać, nawet jeśli
opuści się je fizycznie, i w które nie wolno zapuszczać się bez
choćby jednej wskazówki, niechby nawet tak nikłej jak ślad Sandry
Valentine.” (s.29)
Wcześniej trochę wzbraniałam się przed nową książką
Joanny Bator bo wiedziałam, że to eseje czy też reportaże z
podróży. Chociaż więc prozę Bator uwielbiam, postanowiłam
raczej czekać na jej koleją powieść. Kiedy jednak zauważyłam
Wyspę Łzę w monachijskiej bibliotece nie mogłam się jej
oprzeć i zdecydowałam, że jednak ją przeczytam. Pomysł wydawał
się trafny, pojawiła się nadzieja, że ponura jesień za oknem na
chwilę zniknie mi z pola widzenia i przeniosę się za sprawą
książki na Sri Lankę, gorącą, duszną i egzotyczną wyspę.
Prawie się udało. Jednak przesiąknięte metaforyką teksty nie
sprzyjały lekkiemu czytaniu.
Pierwsza strona wchłonęła mnie całkowicie, gdyż
tekst zaczyna się w Niemczech, a nawet w Monachium. Od razu spodobały
mi się trafne porównania i metaforyczne ujęcie podróży po
kraju, w którym mieszkam. Jednak im bardzie posuwałam się w głąb książki, tym
większe odczuwałam znużenie. Okazało się, że poważna
autotematyczna proza miejscami mnie przerosła. Liczne nawiązania
literackie, erudycja, złożone i skomplikowane zdania bardzo
imponują, jednak nie do końca mnie przekonywały. Autorka
wybrała się w podróż śladami bohaterki książki, nad którą
pracuje. Opowiada o tropach, jakie zmotywowały ją do podjęcia
tematu zaginionej na Sri Lance dziewczyny Sandry Valentine. Opowieści
te są interesujące, często nawet filozoficzne. Duszny klimat
książki sprawiał jednak, że potrzebowałam przerw między rozdziałami,
przez co całość czytałam bardzo długo.
Fot. A. Golec |
Atutem jest jednak fakt, że do książki można wracać
wielokrotnie wybierając dowolny rozdział do przeczytania. Myślę,
że każdy z nich jest wart osobnej analizy. Do powrotów sprzyjają
bez wątpienia niesamowite, tajemnicze i poetyckie zdjęcia, które
zrobił Adam Golec. Idealnie współgrają z treścią i dopełniają
jej metaforyczne przesłanie.
Fot. A. Golec
|
Fot. A. Golec |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz