poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Noblistka

Iwona Kienzler, Maria Skłodowska-Curie, Złodziejka mężów. Życie i miłość, 2016





"Jej głowa ma klasyczne kształty. Wysokie, szerokie czoło, gładkie skronie – to są linie starożytnego greckiego posągu. Twarz nie jest jednak grecka.Jest łagodniejsza, pełniejsza i bardziej ludzka. Zapisały się na niej cierpienie i cierpliwość, i matczyna troska.” (s.315 – cytat z Quinn Susan, Życie Marii Cure)



Pięknie wydana książka zachęca do zagłębienia się w biografię podwójnej noblistki. Zniechęca jedynie skandaliczny tytuł, zupełnie nie adekwatny do treści. Autorka nie szuka w życiu Marii Curie sensacji, wręcz przeciwnie, z lekką sympatią przybliża postać wielkiej rodaczki, wprowadzając przy tym bardzo rzetelnie w tło obyczajowe. Bohaterka książki żyła na przełomie wieków, przewrót kulturowy i społeczny tych czasów miał również wpływ na jej życie, dlatego opisy czasów w jakich funkcjonowała były tutaj bardzo pomocne. Wprost z pozytywistycznej Polski pod zaborami wpadła do historycznej belle epoque w Paryżu. Biografia Skłodowskiej-Curie świetnie nadaje się na historyczną podróż w czasie, jaką z powodzeniem proponuje nam Iwona Kienzler.


Po wcześniejszej książce o Skłodowskiej autorstwa Barbary Goldsmith byłam już bardzo dobrze zorientowana w tym, co może mnie czekać w jej kolejnej biografii. Tym razem jednak oczekiwałam mniej naukowych wyjaśnień fizyczno-chemicznych a więcej opowieści o silnej, przełomowej kobiecie. Moje oczekiwania się spełniły. Niedosyt został poskromiony. Myślę, że teraz film o noblistce, który ma wejść do kin w przyszłym roku, już mnie niczym nie zaskoczy.

Maria Skłodowska przetarła szlaki dla kobiet na początku XIX wieku, z zaangażowaniem poświęciła się swojej pasji, przynosząc nie tylko pożytek dla ludzkości ale co najważniejsze dumę Polsce. Na kartach biografii Kienzler, noblistka jawi się jako odważna, broniąca swojego zdania, nie poddająca się opini publicznej kobieta, matka i naukowiec. A wszystkie słabości jakie się jej zarzuca są według mnie tylko dodatkowym atutem. Była przecież kobietą w pełni tego słowa znaczeniu. Nie żyła wyłącznie promieniotwórczością, miała dzieci i zobowiązania, tragicznie straciła męża po czym nieodpowiednio ulokowała swoje uczucia ponosząc za to srogą karę. Wyjątkowo piękny rozdział o śmierci Piotra Curie, z wieloma cytatami z pamiętnika Marii, na długo pozostanie mi w pamięci.

Cieszy mnie, że polscy biografowie konsekwentnie podkreślają jej patriotyzm, miłość do Polski i pamiętają zawsze o polskim członie nazwiska. W niemieckich encyklopediach jest po prostu Marią Curie, żoną Francuza, urodzoną w Polsce, której wówczas nie było na mapie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz