Iwona Kienzler, Maria Skłodowska-Curie, Złodziejka
mężów. Życie i miłość, 2016
"Jej głowa ma klasyczne kształty. Wysokie,
szerokie czoło, gładkie skronie – to są linie starożytnego
greckiego posągu. Twarz nie jest jednak grecka.Jest łagodniejsza,
pełniejsza i bardziej ludzka. Zapisały się na niej cierpienie i
cierpliwość, i matczyna troska.” (s.315 – cytat z Quinn
Susan, Życie Marii Cure)
Pięknie wydana książka zachęca do zagłębienia się
w biografię podwójnej noblistki. Zniechęca jedynie skandaliczny
tytuł, zupełnie nie adekwatny do treści. Autorka nie szuka w życiu
Marii Curie sensacji, wręcz przeciwnie, z lekką sympatią przybliża
postać wielkiej rodaczki, wprowadzając przy tym bardzo rzetelnie w
tło obyczajowe. Bohaterka książki żyła na przełomie wieków,
przewrót kulturowy i społeczny tych czasów miał również wpływ
na jej życie, dlatego opisy czasów w jakich funkcjonowała były
tutaj bardzo pomocne. Wprost z pozytywistycznej Polski pod zaborami
wpadła do historycznej belle epoque w Paryżu. Biografia
Skłodowskiej-Curie świetnie nadaje się na historyczną podróż w
czasie, jaką z powodzeniem proponuje nam Iwona Kienzler.
Po wcześniejszej książce o Skłodowskiej autorstwa
Barbary Goldsmith byłam już bardzo dobrze zorientowana w tym, co
może mnie czekać w jej kolejnej biografii. Tym razem jednak
oczekiwałam mniej naukowych wyjaśnień fizyczno-chemicznych a
więcej opowieści o silnej, przełomowej kobiecie. Moje oczekiwania
się spełniły. Niedosyt został poskromiony. Myślę, że teraz
film o noblistce, który ma wejść do kin w przyszłym roku, już
mnie niczym nie zaskoczy.
Maria Skłodowska przetarła szlaki dla kobiet na
początku XIX wieku, z
zaangażowaniem poświęciła się swojej pasji, przynosząc nie
tylko pożytek dla ludzkości ale co najważniejsze dumę Polsce. Na
kartach biografii Kienzler, noblistka jawi się jako odważna,
broniąca swojego zdania, nie poddająca się opini publicznej
kobieta, matka i naukowiec. A wszystkie słabości jakie się jej
zarzuca są według mnie tylko dodatkowym atutem. Była przecież
kobietą w pełni tego słowa znaczeniu. Nie żyła wyłącznie
promieniotwórczością, miała dzieci i zobowiązania, tragicznie
straciła męża po czym nieodpowiednio ulokowała swoje uczucia
ponosząc za to srogą karę. Wyjątkowo piękny rozdział o
śmierci Piotra Curie, z wieloma cytatami z pamiętnika Marii, na
długo pozostanie mi w pamięci.
Cieszy mnie, że
polscy biografowie konsekwentnie podkreślają jej patriotyzm, miłość
do Polski i pamiętają zawsze o polskim członie nazwiska. W
niemieckich encyklopediach jest po prostu Marią Curie, żoną
Francuza, urodzoną w Polsce, której wówczas nie było na mapie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz