"Mimo pogłosek o możliwości wybuchu wojny żadnych obaw ani paniki nie było. Chodziliśmy na spacery i wycieczki, kąpałam się w Dunajcu. Nawet płynęłam wpław przez przełom Dunajca, normalnie, na luzie. Ot, wakacje."
Jest lato, tak samo jak osiemdziesiąt jeden lat temu. Tak samo a jednak tak bardzo inaczej. Nie wiem dlaczego, ale bardzo lubię wyobrażać sobie tamte czasy. Kiążka Marcina Wilka idealnie więc do mnie trafiła. To wspomnienia zwykłych ludzi krążące wokół tego, co było tuż przez wojną. Czytałam mnóstwo wojennych opowieści tak samo jak powojennych. Rzadko jednak wpadają mi w ręce historie dotyczące pierwszej połowy roku 1939! Dlatego z wielkim zaciekawieniem zasiadłam do tej książki.
Wiadomo, że wszystcy wiedzieli o zbliżającej się wojnie. Wydarzenia z pierwszego września nie były dla nikogo zaskoczeniem. Może nie każdy w nie wierzył, ale narastające napięcie polityczne wyczuwało się przez całe lato. Autor zajrzał do wielkich miast, małych miasteczek i na wieś. Wysłuchał wspomnień ludzi, którzy w tamtych czasach byli dziećmi, zanurzył się w przedwojenne gazety aby przybliżyć klimat pamiętnych wakacji. Odtworzył czasy pełne niepokoju w dusznej, słonecznej atmosferze. Zobaczyłam miasta, w których 30% ludności to Żydzi, społeczeństwo, które robi wojenne zapasy i wspomaga FON, wczasowiczów nad morzem i w górach, przedwojennych turystów.
Polecam tę książkę, warto poczuć na chwilę to co oni czuli. Moja wyobraźnia oczywiście od razu podpowiada, co wydarzyło się podczas wojny z osobami wypowiadającymi się w tych tekstach. Ale to już inna historia.
"Już wiedzieliśmy, co się zbliża, że Polska nie ustąpi i korytarza Niemcom nie da. Ludzie się bali wojny, ale nikt sobie nie wyobrażał, jak ona będzie wyglądać. Poza tym liczono na to, że szybko się skończy bo nasi obrońcy Anglia i Francja na pewno pomogą. Zduszą prędko Niemców, którzy wrócą na swoje miejsce. Ludzie byli bardepokojuzo ofiarni. Babcia oddała na Fundusz Obrony Narodowej obrączkę i coś jeszcze. W domu zgromadziliśmy zapasy, ale mizerne. Każdy , kto mógł, kopał schron."
"Gdańsk zachwycił urodą miasta, ale przeraził atmosferą. Wszędzie słyszało się język niemiecki, na domach wisiały chorągwie ze swastyką. Ulicami maszerowały kolumny chłopców z Hitlerjugend."
"No i wreszcie Gdynia. O Gdyni marzy chyba każdy. Drożyzna, gorsza niż w Warszawie czy Zakopanem. Ale za to modernizm piękny. Pomarańcze. Marynarze. Powiew wielkiego świata. Wszystko wydaje się lepsze. A więc pojechać, przespacerować się skwerem Kościuszki, wziąć głęboki oddech. Gdynię zobaczyć i umrzeć."
Ja również uwielbiam ten okres. Serdecznie pozdrawiam :) I również uwielbiam wyobrażać sobie czytany tekst - ot, pamiątka po studiach historycznych :)
OdpowiedzUsuń