"Rodzimy się w mieście i nie znamy nic innego. Jedni przychodzą na świat na górze, w słonecznych rejonach, inni na dole, bez światła, ludzkie grzyby. Wszystko zdarza się tylko raz i my sami jesteśmy jednorazowi. Nie było nas, zanim się urodziliśmy, i nie będzie nas, gdy umrzemy. Raj - to cyfrowy sen. Nikt nas nie wybawi, nie naprawi, nie zadośćuczyni. Każdego dnia stajemy się jeszcze bardziej bezradni."
Olga Tokarczuk podjęła się w swojej książce interpretacji sumeryjskiego mitu o pięknej bogini wojny i miłości Inannie, która przekracza próg świata umarłych po czym z pomocą swych bogów-ojców z niego wychodzi. Autorka uwspółcześniła tę opowieść umiejscawiając całą akcję w mieście i jego podziemiach. W książce pojawia się kilku narratorów, całość przenika groza i tajemniczość. Wszystko wydaje się ponadczasowe i wieloznaczne. Dla mnie powieść o Annie In to bardzo dobry wstęp do mitologii sumeryjskiej.
Pierwsza połowa książki to oczekiwanie na wyjście bogini z grobowców, a raczej niepewność wiążąca się tym faktem. Przyjaciółka-narratorka bohaterki Nina Szubur robi wszystko co w jej mocy aby wyciągnąć Annę In z podziemi. Sytuacja wydaje się jednak dramatyczna, napięcie cały czas utrzymuje się na najwyższym poziomie. Kiedy w końcu Annie In udaje się zmartwychwstać, wraca do miasta w towarzystwie umarlaków, co jest jeszcze bardziej makabryczne. Zmarli szukają kogoś, kogo mogą ze sobą zabrać zamiast bogini.
Autorce udało się zbudować niesamowitą atmosfrę. Niby wiadomo, że mamy do czynienia z bogami, a jednak obok jest prawdziwe miasto pełne zwyczajnych ludzi, więc świat boski z ludzkim przenika się bardzo płynnie. Przez szczegółowy opis świata zmarłych w grobowcach, do których zjeżdża się wielkimi windami, a potem wyjście jego mieszkańców na ziemię, powieść ta jest pełna grozy. Tylko dla twardzieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz