"Od tej chwili stare imię w niepamięć odchodziło i baczyć należało, by go przez pomyłkę nie wymówić i gniewu bogów nie wywołać. Wiadoma to rzecz, że imię niczym zaklęcie moc miało, zatem to, co przeszłe, z przyszłością łączone być nie mogło. Taki obyczaj z dziada pradziada ludzie sobie przekazywali, a ten, kto by się w zuchwałości swej ważył go ominąć, na pomstę bogów się skazywał." (s.169)
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej sagi. Ujęła mnie stylizacja językowa i staropolskie obrzędy, którym tutaj możemy przyglądać się na każdej stronie. Historia Mszczujowych córek Rzepki i Dziewanny jest bardzo poruszająca. Siostry zakochują się w jednym mężczyźnie - woju Dobromirze a przewrotny los wszystkich bardzo mocno doświadczy. Autorka ze swobodą opowiada o Polanach doskonale orientując się nie tylko w mitologii słowiańskiej ale również w obyczajowości i historii Polski w czasach kiedy książę Mieszko przyjął chrzest.
Z tej książki dowiedziałam się bardzo dużo o życiu pradawnych Słowian. Jestem pełna podziwu dla zaradności ówczesnych mieszkańców Polski. Bardzo dobrze sobie ze wszystkim radzili podporządkowując swoje życie Matce Ziemi i naturze. Wśród bohaterów książki znalazły się przeróżne osobowości. Są tu dobrzy i źli, chytrzy i mściwi, zazdrośni i pomocni, łagodni i gwałtowni. Każdy z nich godził się na swój los, znał swoje miejsce w rodzinie i społeczności, podporządkowywał się pradawnym zasadom i nie ośmielał się przeciwstawiać tradycji.
Na kartach powieści pięknie odmalowano różne święta i obchodzone uroczystości. Przyglądałam się im z zapartym tchem, tak pięknym językiem i stylem zobrazowała je autorka. Podczas czytania sama chciałam biegać boso po puszczy albo skakać z dziewczętami przez ognisko w Noc Kupały. Zauroczyły mnie również opisy przyrody. Jeden z nich chciałabym zapamiętać na dłużej:
"Ciemne chmury pokryły niebo, zza których, łypiąc ku ziemi ciekawskim okiem, raz po raz wychylał się blady sierp księżyca. Jego bracia wiatr i chłód, wzmagali się z każdą chwilą, gdy zbliżała się ku nim ich siostra noc. A kiedy już w jeden żywioł się stopili, niepodzielnie całą puszczą zawładnęli." (s.398)
Monika Rzepiela, Dar Rzepki, 2018
"Doświadczała niezwykłego, ale dojmującego i trudnego do wyjaśnienia uczucia, że życie, czas i śmierć to cząstki jakiegoś niezmiennego, stałego kosmicznego cyklu, w którym każdy człowiek ma wyznaczony własny bieg albo drogę do przejścia. Wszystko rozpoczynało poczęcie w żywocie matki, potem były narodziny, wzrastanie, zaślubiny, starość i nieuchronna śmierć. I nikt nie miał mocy tego zmienić!" (s.99)
Drugi tom sagi jest tak samo emocjonujący jak pierwszy. W Polanie rodzą się i umierają kolejni mieszkańcy. Dzieci Rzepki zakochują się i wychowują potomstwo. Duża część akcji przenosi się również do Gniezna na książęcy dwór, gdzie szerzy się chrystianizacja. Życie toczy się swoim własnym rytmem, przynosząc raz po raz różnego rodzaju niespodzianki od losu.
Zmiany, które zaproponował książę Mieszko wprowadzając wiarę w jednego Boga i obalając pogaństwo, zachodzą bardzo powoli. Ludzie długo nie potrafili zmienić swoich przyzwyczajeń, przeciwstawić się tradycji i zaprzeć się wiary swoich przodków. Za sprawą sagi Moniki Rzepieli lepiej udało mi się to zrozumieć. Jestem pełna podziwu dla ogromu pracy jaki autorka włożyła w dopracowanie historycznej strony opowieści.
Bardzo spodobały mi się niektóre starosłowiańskie słowa, chciałabym je zapamiętać.
świekra - teściowa
połowica - żona
otroki - chłopcy
wieczerzadło - kolacja
pomiot - potomstwo
wnęki - wnuki
ociec - ojciec
mać - matka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz