"Żyły w cieniu artystów malarzy, chociaż to one były majętne i dobrze urodzone i to za ich posag Kossakowie kupowali siedziby. Były wśród nich dostojne matrony i stare panny czekające na mężów, były też buntowniczki obdarzone talentem malarskim i literackim, które chciały za wszelką cenę wyjść z cienia, eksponując własny talent." (ze wstępu)
Żony, matki, babki w rodzinie Kossaków za sprawą Joanny Jurgała-Jureczko zostały wydobyte z cienia swoich mężów. Pozostawiły po sobie bogaty zbiór pamiątek, zapisków, zdjęć i obszerną korespondencję. Z ogromną ciekawością usiadłam do tej książki, i nie zawiodłam się. Ponieważ dobrze orientuję się w koligacjach rodzinnych Kossaków, zanurzenie w ich świat widziany oczami kobiet, był dla mnie ogromną przyjemnością.
Anny, Marie i Zofie, to im oddano na chwilę głos. Opowieść zaczyna się od nestorki roku Anieli z Kurnatowskich Gałczyńskiej, teściowej Juliusza Kossaka i babci Wojciecha. W swoim modlitewniku z XIX wieku Aniela zapisuje ważne wydarzenia rodzinne, dzięki czemu dzisiaj możemy lepiej wyobrazić sobie jej świat. Po kolei na scenie pojawiają się następne pokolenia kobiet. Córki wielkiego Juliusza - Zofia i Jadwiga oraz żony bliźniaczych braci, kuzynki - Maria i Anna z Kisielnickich. Potem cztery kuzynki, wnuczki Juliusza i Zofii z Gałczyńskich czyli żona Witkacego Jadwiga, córki-artystki Wojciecha czyli Lilka poetka i Magdalena satyryczka oraz córka Tadeusza Zofia powieściopisarka.
Wszystkie z tych kobiet były barwne i interesujące, a może po prostu biografce tak udało się je opisać. Faktem pozostaje, że książkę czyta się przyjemnie. Również tło obyczajowe i historia Polski zostały tu lekko zarysowane, podobnie jak mężczyźni towarzyszący bohaterkom książki.
Lektura wprost dla mnie, pozdrawiam z zimowego Południa Polski :)
OdpowiedzUsuń