poniedziałek, 30 stycznia 2017

Matkopolkowanie na piedestale

Joanna Mielewczyk, Matka Polka Feministka, 2017
Opowieść o rodzicielstwie bohaterów trójkowej audycji

„Kim jest Matka Polka – to kobieta angażująca całą siebie w wychowanie dzieci"


Matkopolkowanie
słowo oznaczające robienie miliona rzeczy zupełnie bez sensu i wbrew sobie
Matkopolkowaniem
jest mycie podłogi mimo zmęczenia, które zwala
z nóg.
Matkopolkowaniem
jest branie na siebie wszystkich obowiązków, mimo wewnętrznej niezgody.


Joanna Mielewczyk autorka programu o rodzicielstwie w Trójce Polskiego Radia powróciła do bohaterów swoich wtorkowych audycji, ponownie ich wysłuchała i opisała w książce dalsze losy każdej rodziny. Nie są to rozmowy o typowym feminizmie, jak wskazuje na to tytuł, to raczej historie o matkopolkowaniu, codziennej walce z problemami, które spadają na człowieka jak grom z jasnego nieba. Czyta się, jakby się słuchało. Bo kto raz usłyszał spokojny ton pytań Joanny Mielewczyk na antenie, ten będzie słyszał go w narracji książki.

Matki i ojcowie, których poznajemy, borykają się z niełatwym życiem. Los doświadcza ich zmartwieniami przekraczającymi niejednokrotnie granice ludzkiej wytrzymałości. Bo jak można być jeszcze kiedykolwiek szczęśliwym gdy doświadczyło się śmierci albo cierpienia swojego dziecka, żyć ze świadomością aborcji, stracić ukochaną żonę, poronić nie raz ani dwa ale osiem razy. Tematyka ciężka, książka szczera do bólu ale mimo wszystko po przeczytaniu nie noszę w sobie ciężaru usłyszanych historii. Niespodziewanie pozostawiła we mnie optymizm. Pozwoliła docenić własne szczęście i zbagatelizować problemy, które przy tych opisanych w książce, wydają się błogosławieństwem.

Optymizm wynika z tego, że bohaterowie Joanny Mielewczyk pokazują swoją moc. Wszyscy dają świadectwo, iż człowiek jest istotą silną i może dużo przetrwać. Wracając do rodzin znanych z Trójki śledzimy ich dalsze losy i widzimy, że choć przeżycia przeszłości odcisnęły na nich duże piętno, to jednak prędzej czy później wszystko układa się dobrze. To jednak prawda, że każdy problem i życiowe doświadczenie otwiera drzwi do nowego początku, bardzo często lepszego.




„Wszystko bym dał, gdybym miał możliwość cofnąć sytuację. Ale żyjemy w rzeczywistości, a nie w science fiction.”
(s.134)





Tak więc często po trudnych przeżyciach rozwodowych przychodzi miła niespodzianka od losu, po całym życiu starań o dziecko w końcu można je urodzić, po stracie dziecka można je odzyskać. Z każdym zakrętem w życiu można sobie poradzić. Dzięki szczerym rozmowom w tej książce mamy na to dowód. Każda z opisanych historii dodała mi motywacji, aby przeć do przodu, brać na siebie swój krzyż i walczyć, nie poddawać się cokolwiek mnie spotka.

Matka Polka Feministka podobała mi się głównie ze względu na klimat i niezwykłą atmosferę. Często narracja rozmywa się w poszczególnych rozdziałach i nie wiadomo czy to opowiada autorka jeszcze czy już któryś z rodziców. Dużo wyczucia, zrozumienia i dyskretność. Emocje silnie zapisane między wersami, wyrażające się w całej otoczce poszczególnych, niezwykle opisanych spotkań. Cenne jest to, na co mogła zwrócić uwagę tylko dziennikarka radiowa, czyli tembr głosu rozmówcy, gesty podczas rozmowy, wzrok.

Różnorodność tematyczna chroni przed przeciążeniem emocjonalnym, bo emocji jakie wywołuje ta książka nie potrafię opisać. Ważne jednak, że oprócz tego porusza tematy, o których rzadko się mówi. Naznacza je i puszcza w przestrzeń publiczną. To nie tylko aborcja, in vitro, adopcja czy autyzm. To również szczęśliwe dzieci w rodzinie homoseksualnej, rozdarci między matką a żoną mężowie, przeżywający swoją niepłodność ojcowie albo samotne matki pragnące dziecka bardziej niż męża czy mamy nie chcące poświęcić kariery dla rodziny. Każdemu należy się głos i zrozumienie zamiast batów opinii publicznej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz