wtorek, 6 grudnia 2016

Deutschland über alles

Andrzej Stasiuk, Dojczland, 2007




Nüchtern kann man nicht aus Polen nach Deutschland kommen. Machen wir uns da nichts vor. Das ist immerhin ein Trauma. Es betrifft Spargelzuchtspezialisten und Schriftsteller gleichermaßen. Man kann nicht einfach mal locker nach Deutschland fahren. So wie zum Beispiel nach Manacao, Portugal oder nach Ungarn. Nach Deutschland fahren, das ist Psychoanalyse.”
(s.25)


Stasiukową podróż po niemieckich miastach przeczytałam kilka lat temu, kiedy została wydana w Polsce. Temat mnie wtedy zaintrygował ale sama treść książki raczej przygnębiła i rozczarowała. Tytułowy Dojczland był wtedy jeszcze krajem moich marzeń, a Stasiuk zbłaźnił go w moich oczach. Nie spodobała mi się wówczas ta książka. Teraz sięgnęłam po nią w niemieckim wydaniu. Miałam ten przywilej, czytania jej w niemieckich środkach transportu. Biorąc pod uwagę fakt, że autor opisuje swoje spotkanie z Niemcami właśnie z perspektywy długich godzin spędzonych na dworcach, było to najlepsze miejsce na czytanie tej książki!


Mieszkając od kilku lat w pięknym mieście Monachium, wszystko wiedzę inaczej. Kontrasty po powrocie z wizyt w Polsce jeszcze trochę kłują w oczy, ale z czasem wszystko się zaciera. Narrator książki Stasiuka patrzy natomiast zamglonymi, pijackimi oczami. Do jego prozy należy więc podejść również w przymrużeniem oka. Podróżował ze swoimi wieczorami autorskimi w innych czasach, zapis jego spostrzeżeń jest więc cennym źródłem ocalającym miniony świat. Dookoła dużo się zmieniło, człowiek został jednak taki sam. Niemiec czy Polak, ludzkie cechy utrwalone piórem Stasiuka pozostają niezmienne, aż zawstydzają.

Kiedyś nie dostrzegłam ironii zapisanej w tej maleńkiej książeczce. Dziś widzę ją wyraźnie. Często wymusza śmiech przez łzy, szczególnie kiedy uświadomię sobie, że wszystko co opisuje autor to prawda. Chociażby poniższy fragment mówiący o tym, jak Polacy postrzegają Niemców. Oczywiście nie można uogólniać. Mimo wszystko jednak jakiś procent ludzi nadal tak myśli. Mieszkają też tutaj. Znam ich. Jakim cudem zostali przez Stasiuka zdemaskowani?

Deutsche eigneten sich nicht für eine Freundschaft. Meine Freunde bezogen Deutsche Sozialhilfe, aber in ihren Erzählungen kamen die Deutschen nicht als Menschen vor. Höchstens als Arbeitsgeber, Polizisten oder Beamte. Und aus diesen Erzählungen ging hervor, dass Deutschland ein viel angenehmeres Land wäre, wenn es dort keine Deutschen gäbe. Wenn nur die Gastarbeiter und Emigranten dortbleiben. Die Deutschen sollten irgendwo wegfahren und sich darauf beschränken, Geld zu schicken.” (s.27)


Dojczland obfituje w podobne spostrzeżenia, porównania i różnego rodzaju niemiecko-polskie anegdoty. To jednak mimo metaforyki trochę kontrowersyjna pozycja. Nie wiem do końca co o niej myśleć. Niemieckie tłumaczenie jest bardzo dobre, oddaje stasiukowy klimat, jednak przesłanie zrozumieją tylko najinteligentniejsi. Spisany małym druczkiem , nie podzielony tematycznie słowotok, miejscami wydaje się nużący. Ciężko przebrnąć na jeden raz. Kto zna książki pana Stasiuka ten wie.

Polska okładka sto razy ciekawsza od niemieckiej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz