poniedziałek, 12 października 2020

O ludziach, których już nie ma

 Monika Sznajderman, Pusty las, 2019



"To przecież w gruncie rzeczy nieistotne, powie ktoś, gdzie mieszkał ponad czterysta lat temu jakiś młynarz z rodziną. Cóż to może dziś kogoś obchodzić, tyle ludzi, tyle pokoleń, tyle ważnych zdarzeń wstecz. Ale ja jestem ciekawa, w którym miejscu moje kroki przecinają się z krokami tych, którzy kilkaset lat temu chodzili zmielić zboże na mąkę na chleb. W którym miejscu moim dawnym sąsiadom osypały się na ziemię drobinki białego pyłu i zostały tam już na zawsze." (s.57)



Najpierw zachwyciła mnie okładka tej książki! Jest tak piękna, że koniecznie chciałam ją dotknąć, czytać, postawić na półce. Jest w moim ulubionym kolorze, prosta, skromna i piękna. W ogóle wydanie książki w całości mnie zachwyca. W środku zamieszczono poetyckie zdjęcia opisywanych miejsc. Wszystko ze sobą współdziała, wyobraźnia poruszona. Może właśnie też ze względu na piękno tej książki tak długo mi towarzyszyła. Czytałam ją ponad miesiąc, powoli, krótkimi rozdziałami. W międzyczasie przeczytałam dużo innych, do tej zawsze lubiłam wracać wieczorem.

Prawda jest bowiem taka, że przy esejach Moniki Sznajderman trzeba być bardzo skupionym. To nie jest książka do podróży, do parku ani nawet do łóżka, bo wymaga od czytelnika maksimum uwagi. Poza tym lubiłam czekać na chwile, gdy będę mogła być już tylko z tą opowieścią, gdy będzie cicho w domu. To bardzo osobiste zwierzenia autorki, która opisuje swoje miejsce zamieszkania i byłych mieszkańców. Wnika głęboko w przeszłość tego miejsca, snuje refleksje o ludziach, którzy byli tam przed nią, dociera do różnych źródeł i wspomnień. Opowiada o Beskidzie Niskim z wielkim szacunkiem i niezwykłą czułością. Myślę, że mieszkańcy tych okolic najlepiej potrafią odczytać te teksty. Dla mnie, Kaszubki, dla której tej rejon Polski jest zupełnie obcy, była to podróż krajoznawcza z ogromną dawką historii miejsca w tle. Sposób opowieści to mistrzostwo samo w sobie. Są tu refleksje, dygresje, przemyślenia różnego rodzaju, które wywołały również we mnie mnóstwo wspomnień "moich" miejsc. Zapragnęłam, tak jak autorka, dowiedzieć się jak było tu beze mnie, dużo wcześniej. Gdyby drzewa mogły mówić, opowiedziałyby nam niejedną ciekawą historię.



2 komentarze:

  1. Piękna recenzja. Będę szukać tej książki. Ślę pozdrowienia z deszczowych okolic grodu Kraka :)

    OdpowiedzUsuń