"Wiersza nie da się napisać na zawołanie, zawsze musi być podkład, nagle się czuje, że coś się z nami dzieje, że jest inaczej, i my także inaczej możemy spojrzeć na świat." (s.74)
Są takie książki, które chce się długo i z rozkoszą smakować. Tym razem zachwyciła mnie jednak nie poezja, a rozmowa z poetką. Julia Hartwig rozmawiając z Arturem Cieślarem przekazuje swoje credo życiowe. Książka jest pełna zdań-perełek, które warto wypisać i zapamiętać. Przyglądając się temu jak wrażliwi ludzie odbierają świat, człowiek staje się nagle łagodniejszy, lepszy. Uwielbiam słuchać poetów. Szkoda, że zazwyczaj nie lubią o sobie opowiadać. Wydaje mi się czasem, że to inny rodzaj ludzi.
Julia Hartwig opowiada o podróżach, które nieodzownie związane były z jej życiem. Poetka wspomina dzieciństwo i młodość, czasy przedwojenne i powojenne. Mówi o trudnej rzeczywistości komunistycznej Polski i życiu na emigracji. Nie za bardzo daje się namówić na zwierzenia bardziej osobiste, często odsyła do swoich wierszy, w których ukryła odpowiedzi na wiele pytań. Autor skonstruował wywiad poprzez tematyczne rozdziały. Dzięki temu można je również czytać w dowolnej kolejności. Warto jednak posłuchać jak Julia Hartwig opowiada o przyjaźni z wielkimi ludźmi, cierpieniu, podróży w czasie i przestrzeni, o poezji, aż w końcu o malarstwie (mój ulubiony rozdział).
"Ale już za chwilę zamilknę. Nie ma co tyle gadać. Trzeba robić swoje. Dzielić się sobą, swoim światem z innymi, ale z umiarem." (109)
Ciekawe, czy była nominowana do Nobla? Bo mi się wydaje, że tak :)
OdpowiedzUsuń