piątek, 9 lutego 2018

Piętno wojny

Roma Ligocka, Dziewczynka w czerwonym sweterku, 2001



„Każdy zapala świeczkę za swojego zmarłego, a synagoga rozjaśnia się morzem płomyków. Wzruszam się, kiedy słyszę, jak łkając i śpiewając, wypowiadamy modlitwy za umarłych. Nazwy Majdanek, Auschwitz, Bergen-Bergen powtarzają się w nich jak zaklęcia magiczne, a ja czuję, że my, Żydzi, jesteśmy narodem zrozpaczonych dzieci.” (s.236)



W końcu udało mi się przeczytać pierwszą i najważniejszą chyba książkę Romy Ligockiej. Znam jej późniejsze powieści, oglądałam jej obrazy i od zawsze wiedziałam o czym jest Dziewczynka w czerwonym sweterku. Nigdy jednak wcześniej nie udało mi się do niej dotrzeć. Często bywa tak, że gdy dużo się o książce słyszało, gdy inni o niej opowiadali, gdy się o niej naczytało to ma się już pewne konkretne wyobrażenie. Potem niestety bywa też tak, że po przeczytaniu można poczuć się rozczarowanym, bo rzadko jednak wyimaginowane wyobrażenia zgadzają się z rzeczywistością. W przypadku tej książki też tak trochę miałam. Bez względu jednak na to, powieść ta pozostaje wybitnym świadectwem czasu Holokaustu i emocjonalnym zapisem napiętnowanej wojną egzystencji.


Pierwszą część przebrnęłam bardzo szybko i zachłannie. Opowieść o życiu w krakowskim getcie, które wspomina mała dziewczynka w wieku mojej córki, trzyma mocno za serce. Autorka przedstawia wszystko z perspektywy dziecka, robi to tak emocjonalnie i prawdziwie, że czyta się ze ściśniętym gardłem. Kiedy jednak następuje koniec wojny, książka zaczyna się dłużyć. Pisarka chciała dociągnąć narrację do współczesności, może trochę na siłę. Oczywiście życie narratorki nadal pozostaje niezwykle ciekawe, jest przecież nietuzinkową osobą, artystką obracającą się w kręgach artystycznych Krakowa, Wiednia czy Monachium. Również jej przeżycia wewnętrzne dobrze w książce zobrazowane. Wszystko to jest bardzo interesujące szczególnie z psychologicznego punktu widzenia. Jednak trudno zmieścić w jednej książce ponad sześćdziesiąt lat. Wszelkie skróty są bolesne, szczególnie z perspektywy początku książki, kiedy czasami każdy kolejny dzień opisany był szczegółowo. Jednym słowem pozostaje niedosyt. Czas pod koniec za bardzo przyśpiesza.

To co udało się w tej książce bardzo dobrze pokazać, to według mnie przede wszystkim przemiana jaką przeszła główna bohaterka. Obserwujemy jej losy przecież od czwartego roku życia przez kolejnych chyba pięćdziesiąt lat. Wyraźnie widać jak dojrzewa i staje się dorosłym człowiekiem osoba, która przeżyła w dzieciństwie Holokaust. Jak duży wpływ mają sceny z dzieciństwa na całe życie, na kolejne wybory oraz na ludzi, z którymi wchodzi się w bliższe relacje. Niesamowite są fragmenty, gdy do dorosłej Romy w różnych sytuacjach wracają sceny z getta. To momenty mrożące krew w żyłach. Czas na chwile zatrzymuje się podczas czytania. To ważna i potrzebna książka, będę ją dalej polecać młodemu pokoleniu. Dodatkowym atutem będą dla nich pewnie wątki, w których autorka opisuje dzieciństwo z kuzynem, Romanem Polańskim. Kiedyś oboje nosili to same żydowskie nazwisko po ojcach, którzy byli braćmi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz