Bronka Nowicka, Nakarmić kamień,
2016
„Smutek mnie uczy, że służę do życia. – Kiedy jesz – mówi – masz pamięć,
żeby gryźć i połykać, tylko tyle. Bo widzisz, chodzi o to, że włosy rosną bez
twojej pomocy, samo się oddycha i samo śpi, oczy wiedzą, co zrobić, żeby się zamknąć.
W zasadzie jesteś sobie potrzebna prawie do niczego. Więc idąc, tylko
przebieram nogami, a siedząc, uciskam stołek, który skrzypi. Kiedy tak siedzę,
widok całymi godzinami używa mnie do patrzenia.”
Debiut Bronki Nowickiej powala na kolana. Takiej właśnie prozy potrzebuję,
aby złapać równowagę i zacząć spokojnie oddychać. Przesiąknięte poezją teksty
wzruszają i uwrażliwiają. Uczą spojrzenia na zwykłe rzeczy z innej strony.
Obalają standardowe myślenie i rozgrzebują wyobraźnię. Każdy z tych zwięzłych
tekstów zasługuje na osobną analizę. Po każdym potrzebowałam chwili, aby go w
sobie przerobić i ochłonąć. Uwielbiam takich autorów.
Nowicka opisując najzwyczajniejsze, małe rzeczy, które codziennie nas otaczają
nadaje im nowego sensu, wydobywa z nich magiczność. Rozglądam się dookoła
siebie i już nic nie jest zwyczajne. Grzebień, łyżeczka, pudełko, widelec,
próg, patyk, stół, lustro nawet okno wszystko wygląda teraz inaczej niż przed
tą książką. Tak mało poetyckie rzeczy a jednak uduchowione przez niebanalne
porównania i metafory. Każdy opis kończy prosta puenta, ale czasem tak dosadna,
że aż wstrząsająca. Bo te krótkie teksty ubrane w poetyckość i niestandardowe
połączenia znaczeń, traktują o poważnych sprawach. Czasami miałam wrażenie, że
są podszyte gorzką ironią. Tylko z pozoru wydają się takie lekkie. Widelec
wygląda normalnie, dopóki nie służy do czesania włosów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz