środa, 15 marca 2017

Poetycko o katakliźmie


Katarzyna Boni, Ganbare, 2017



„Chciałabym móc to opisać. Ale słowa zawodzą, nabrzmiałe, opuchnięte, niedopasowane. Kłamią, kiedy opisuję piękno Fukushimy. Kłamią, kiedy mówię o skażeniu. Bo takie piękno nie może przecież być skażone. A skażone miejsce nie może być tak piękne.”


Reportaże Katarzyny Boni to poetycka przeprawa przez kataklizmy Japonii. Niejednokrotnie podczas czytania zamierałam z przerażenia, albo wstrzymywałam oddech ze zdziwienia. Ta książka wywołuje maksymalnie skrajne emocje, bo z jednej strony znalazłam tu szczegółowy opis ludzkiego nieszczęścia, a z drugiej piękny opisujący te smutne wydarzenia język. Znaczenia zamknięte w metafory, treściwe zdania otwierające możliwości interpretacyjne i powtórzenia potęgujące tragizm. To nie brzmi jak definicja reportażu. A jednak nim jest.

Właśnie to podobało mi się w tej książce najbardziej. Fakty ubrane w poezję, która najlepiej oddziałuje na moją wyobraźnię. To co się wydarzyło 11 marca 2011 roku w Japonii, czyli trzęsienie ziemi i jego następstwa, wydawało mi się nie do ogarnięcia. Potrójna tragedia w tak krótkim czasie, tsunami i wybuch elektrowni atomowej poddały naród Japonii prawdziwej próbie przetrwania. Jednak mentalność społeczeństwa, pozwoliła im przetrwać ten trudny czas. Autorka opowiada poprzez swoich bohaterów. Wspomaga się mitologią i wierzeniami Japończyków. W opisy o kataklizmie wplata ciekawostki z japońskiej kultury, dzięki którym czasami lepiej można zrozumieć całą zaistniałą po tsunami sytuację.

Zadziwiające jest japońskie oswajanie się ze śmiercią. Warsztaty umierania przygotowujące na własną śmierć cieszą się w Japonii powodzeniem. Zdjęcia w trumnie, wybieranie za życia pośmiertnej drogi, spotykanie się z osobami, które będą miały grób obok naszego i wiele innych zadziwiających śmiertelnych rytuałów, niesamowicie mnie zadziwiły. Dowiedziałam się o wierzeniach i tradycjach, buddyjskich bogach i duchach. To nie jest więc książka tylko o japońskich kataklizmach, to książka o niezwykłych Japończykach.

Cytaty, które zostały mi w głowie
"Ludzie przeżywają po to, by opowiadać"
"Kobiety tu są silne, przecież my dajemy życie. A każdy poród to jak wspięcie się na Mount Everest"
"Promieniowania nie widać, nie słychać, nie czuć. Nie można go powąchać ani dotknąć. Niektórzy mówią, że bardziej niż geny niszczy relacje między ludźmi..."
"Jeśli sto razy powtórzysz, że wszystko jest w porządku, ludzie zaczną ci wierzyć."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz