niedziela, 12 lutego 2017

Matka Polka XIX wieku


Iwona Kienzler, Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica, 2015



„Człowiek sam nie wie, gdzie mu lepiej, gdzie mu gorzej. W równinach śnią mu się góry, a kiedy już je ma, zdaje mu się, że go w oczy kłują wszystkie te iglice i szczyty. I znowu śni mu się woda, duża, duża woda.
Ale kiedy już jest nad nią, czuje, jak mu się ona przez uszy przelewa.”
(s.202)


Jak na wydawnictwo Bellona przystało znowu kłuje w oczy prowokacyjny tytuł. Ale spokojnie, to nie jest książka o zbereźnych, wieloznacznych przygodach rozwydrzonej bezbożnicy. To po prostu w miarę rzetelna, chociaż skrótowa biografia naszej wieszczki narodowej, matki „sierotki Marysi” czyli Marii Konopnickiej, której córki tak skutecznie ocenzurowały życiorys, że wszelkie próby odnalezienia skandalicznych poczynań poetki, muszą bazować na domysłach.

Bohaterka książki Iwony Kienzler miała bardzo ciekawe i obfitujące w zwroty losu życie. Matka szóstki dzieci, żona jednego męża ale ponoć kochanka młodszych od siebie mężczyzn i dwadzieścia lat związana niezwykłą, tajemniczą przyjaźnią z malarką Maria Dulębianką poetka, przeprowadzała się po rozbitej przez zaborców Polsce wielokrotnie. Ostatnie dwadzieścia lat, aż do momentu kiedy dostała na jubileusz od swoich fanów Dworek w Żarnowcu, tułała się po Europie. Dlatego opisanie tak bogatego życia poetki nie było łatwym zadaniem. Autorce udało się to jednak bardzo dobrze, skoro z łatwością połapałam się w skomplikowanej biografii pisarki.

Choć Konopnicka i jej dwie córki „gorliwe cenzorki matczynej pamięci” zadbały o nieskalany wizerunek autorki Roty, to jednak w licznej jej korespondencji (tylko jednostronnej bo swoje listy zniszczyła) można wyczytać i wyobrazić sobie prawdziwy charakter tej niezłomnej kobiety. O kilku wątkach jak np. o psychicznej chorobie jednej z córek Konopnickiej nigdy wcześniej nie słyszałam. Interesująco opisane całe nieodzowne dla tej historii tło obyczajowe bez wątpienia jest dużym atutem książki. A na pewno umiliło mi to weekendową podróż do XIX wieku.
Wszędzie prześladują mnie opisy Monachium, miasta w którym mieszkam. Kiedy umierał pierwszy syn poetki, Konopnicka mieszkała właśnie tutaj. Tak wspomina to bliskie memu sercu miasto!
Fragment ze strony 196:
„Jesienią 1890 roku Konopnicka, wraz z nieodłączną Dulębianką, przeniosła się do Monachium, ale miasto rozczarowało ją bardzo. Ukochanemu stryjowi donosi: „Miasto niemiłe: szerokie, proste ulice, domy jednostajne, coś koszmarnego”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz