niedziela, 28 kwietnia 2013

Wszystko dzięki LULU


Ryszard Kapuściński, Cesarz, 1678




Cesarz Ryszarda Kapuścińskiego to niesamowita książka, zachwycająca i jednocześnie zdumiewająca przy każdym podejściu. Z okazji przygotowywania wieczoru o Kapuścińskim, przeczytałam Cesarza kolejny raz, i znowu jeszcze bardziej mnie rozbawił. Sama nie wiem co jest głównym atutem tej książki. Styl jakim została napisana, poetycki, metaforyczny język czy po prostu jej ponadczasowość. Czytana dzisiaj nabiera kolejnego wymiaru.



Cesarz swego czasu wzbudził wielkie kontrowersje, przetłumaczony na 23 języki w niektórych krajach, tak jak w Maroku, została zakazana jego publikacja. Wzburzeni władcy różnych państw dopatrywali się w niej bezpośredniego opisu własnych rzędów. W komunistycznej Polsce drukowana w odcinkach przechodziła lekko przez cenzurę, dopiero wydana w całości narobiła zamieszania. A przecież miała to być tylko niewinna, dobrze napisana opowieść o „boskim” cesarzu Etiopii, historia jego panowania i upadku.


Sam autor wielokrotnie tłumaczył, że wróciwszy z Afryki z materiałem na książkę o etiopskiej rewolucji szukał pomysłu na oryginalny reportaż. Wcześniej Kapuściński był świadkiem wielu przewrotów niepodległościowych, twierdził, że za każdym razem powiela się ten sam schemat. Opisując go po raz kolejny nie chciał się powtarzać, wymyślił więc pierwsze zdanie o dworze etiopskiego władcy ( jest ono znane dziś na całym świecie ) a reszta napisała się już gładko: „To był mały piesek rasy japońskiej. Nazywał się Lulu. Miał prawo spać w łożu cesarskim”. Ten oryginalny pomysł, opisania wszystkiego na podstawie relacji cudem odnalezionych ludzi pracujących niegdyś dla cesarza, był strzałem w dziesiątkę. Przyniósł polskiemu reporterowi międzynarodową sławę, a całą etiopską opowieść uczynił ponadczasową, uniwersalną, dając możliwość odczytywania jej na wiele sposobów.

Każda książka Kapuścińskiego to zupełnie inny gatunek literacki. Krytycy wciąż wymyślają nowe nazwy aby zdefiniować twórczość tego autora. Cesarza nie da się wrzucić do żadnego konkretnego „worka” gatunkowego. Niby to powieść, niby reportaż literacki, a może proza poetycka. Jedno jest pewne, książka napisana jest mistrzowsko. Czy tylko mi cały Cesarz się rymuje? Wcześniej zupełnie nie zwróciłam uwagi na te rymy, a to przecież dzięki nim tak lekko, śpiewnie i szybko się go czyta. Niektóre fragmenty zaskakują swoją niezwykłą poetyckością. To dla mnie zupełnie nowe zjawisko. Myślę, że nie był to ostatni raz, kiedy sięgnęłam po tą zaczarowaną książkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz