czwartek, 21 września 2017

„Sztuka się z nami nie cacka”


Jacek Dehnel, Krivoklat, 2016


„Jestem przeciwnikiem kary śmierci, ciągnąłem, ale za opisy tego, co dzieło komuś dało, rozstrzeliwałbym na miejscu, nad, że tak powiem, dymiącym jeszcze piórem czy długopisem, rozstrzeliwałbym, darłbym pasy, ćwiartował i rozrywał końmi za wszystkie te: Co wnosi w nasze życie wspaniała, rozwibrowana plama barwna van Gogha?” (s.131)


Jacek Dehnel to wymagający pisarz. Każdą swoją książką pobudza mnie intelektualnie. Zasiadając do Krivoklata wiedziałam więc, że muszę być w dobrej kondycji umysłowej. Nie można być zmęczonym, zaspanym, zabieganym, rozkojarzonym. Ta książka wymaga skupienia, w moim wypadku nawet ołówka w ręku i kartki na notatki. Nieuważny czytelnik pogubi się w jednostajnym tonie monologu Krivoklata. Skupiony – dozna intelektualnej rozkoszy!

Bohater-narrator snuje swoją opowieść ze szpitala psychiatrycznego, w którym przebywał wielokrotnie po oblaniu kwasem siarkowym wielkich dzieł sztuki w galeriach na całym świecie. Umysłowo chory czy też nie….świetnie orientuje się w szpitalnej rzeczywistości a dzięki latom obserwacji rozpracował terapie prowadzoną przez lekarzy, dzięki czemu potrafi sprytnie manipulować historią swojej choroby.
Jego opowieść przeplatana jest wspomnieniami, filozoficznymi rozważaniami, egzystencjalnymi spostrzeżeniami. Często i chętnie zmienia temat, niektóre zdania rozbudowane są na całą stronę. Momentami czyta się je jak w transie i kartka za kartką nie można przerwać. Brak podziału na rozdziały, a co się z tym wiąże również czasu na oddech. Ponieważ jednak uwielbiam muzea i galerie sztuki, chętnie czytuję biografie artystów-malarzy a ściany w moim mieszkaniu zapełnione są obrazami, fascynowałam się każdym zdaniem wyczytanym w książce. Krivoklat w dużej mierze poświęca swoje wywody właśnie malarstwu.

Porusza szereg zagadnień z historii sztuki, mówi o różnych sposobach odbierania dzieł artystycznych np. odwiedzania muzeum „z głową nabitą lub wywietrzoną” jak w przypadku Krivoklata i jego żony, twierdzi że „spotkanie z dziełem daje więcej niż spotkanie z arcydziełem” albo, że inni ludzie w muzeum doprowadzają go do rozpaczy bo nie może zostać z wielkimi obrazami sam na sam! Mogłabym długo cytować jego spostrzeżenia, choć nie ze wszystkimi się zgadam. Zaintrygowały mnie jednak tak bardzo, że po przeczytaniu książki natychmiast miałam potrzebę obcowania z dziełami sztuki i zaciągnęłam całą rodzinę do najbliższego muzeum! Jeśli książki Dehnela mają taką wielką moc sprawczą, to trzeba je czytać😊
Nie znam twórczości Thomasa Bernharda do której porównuję się książkę Krivoklat. Jeśli jednak dzieła austriackiego pisarza choć trochę przypominają tę powieść, to koniecznie muszę je poznać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz