wtorek, 26 września 2017

Świat, którego nie chcę znać


Michał Witkowski, Margot, 2009



„No jak jedziesz, chujku niedomyty?! Gdzie mi się wciskasz, baranie? Nie widzisz, że wiozę materiał niebezpieczny? Dla ciebie niebezpieczny! Rodzona matka ci niemiła? Chcesz dzwona zaliczyć? Jest sytuacja pogodowa? Jest. Warunki na drodze takie, a nie inne?! Od tygodnia gnoi. Przyczepność nie za zajebista! „ (s.9)



Trzy dni z tą książką to przynajmniej o dwa za dużo. Chciałam poznać Michała Witkowskiego – to mam! Margot to jeżdżąca tirami kobieta wychowana w domu dziecka. Opisuje świat ze swojej perspektywy i to jest niestety żałosne. Trzeba się cieszyć, że to fikcja literacka, mając przy okazji nadzieję, że powieść ta nie została oparta na faktach.

Witowski bulwersuje nie tylko na płaszczyźnie językowej. Tym bardziej nie rozumiem zachwytów nad jego książkami. Sprowadza literaturę na niziny. Nie czytało się tego przyjemnie. Wydaje mi się, że czytałam ze skwaszoną miną. Charakterystyka głównej bohaterki oczywiście nienaganna i dogłębna. W żaden sposób jednak nie wzbudza sympatii. Jej sposób myślenia nie jest godzien według mnie głębszej analizy. A już na pewno nie upamiętniania go w druku.
Gdzieś podświadomie czuję  jednak jakiś podstęp autora. Może chciał coś światu przekazać w tej zbrutalizowanej, pełnej zboczeństw formie. Może mnie oburza właśnie fakt, że opisał świat mi niedostępny, którego chcę się wyprzeć, o którym nie chcę słuchać ani czytać. Nie wiem. W każdym razie literatura tego typu mnie oburza, nie zostawia we mnie niczego dobrego. Zasmuca dopuszczaniem do głosu w mojej głowie niegodnych słów. Od literatury oczekuję czegoś innego, akceptuję jednak fakt, że komuś może się to podobać. Ja jednak nie zrozumiałam przesłania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz