poniedziałek, 18 września 2017

W krainie słowiańskich potworów

Andrzej Sapkowski, Wiedźmin, Ostatnie życzenie, 1993




„Parszywe czasy nastały (…) Namnożyło się wszelkiego plugastwa. W Mahakamie, w górach, aż roi się od babołaków. Po lasach dawniej aby wilki wyły, a teraz akurat: upiory, borowiki jakieś, gdzie nie spluniesz wilkołak albo inna zaraza. Po wsiach rusałki i płaczki porywają dzieci, to już idzie w setki. Choroby o jakich dawniej nikt nie słyszał, włos się jeży (…) Nie dziwota, Gerald, że taki popyt na wasze usługi.” (s.11)


Stało się! Sięgnęłam po fantasy! Zafascynowana wiedźminowską fascynacją znajomych i przyjaciół postanowiłam w końcu zgłębić mistrza Sapkowskiego! Choć nie czytuję fantasy dałam ponieść się tajemniczemu światu. Mile zaskoczyła mnie obecność słowiańskich stworów, niezwykłych wydarzeń i nadprzyrodzonych zjawisk. Spodobała mi się ta zabawa, oderwanie od rzeczywistości i chwilowa chociażby świadomość, że wszystko może się zdarzyć. Okraszona dowcipem, pięknymi opisami, brutalnością i krwistymi scenami opowieść o Geraldzie z Rivii wciągnęła mnie w sam środek tego dziwnego świata.

Pierwszy tom sagi był bardzo ważny, bo to od niego zależało, czy sięgnę po kolejne. Tym bardziej cieszy, że udało mu się mnie do siebie przekonać. Wiedźmin pobudza wyobraźnię i porywa w niebezpieczną podróż. W miarę czytania rośnie apetyt na potwory i straszydła o dziwnych nazwach. Każda kolejna przygoda w jakiś sposób zbliża do wielkiej tajemnicy wiedźmińskich oczu. Chyba podświadomie wyszukuję w całej tej opowieści słowiańskich smaczków, są one poukrywane gdzieś między wierszami podobnie jak etymologia powiedzeń czy frazeologizmów.

Pierwsze opowiadanie o zauroczonej Strzydze wprowadza w srogi nastrój, kolejne niebezpieczne przygody Geralda zaostrzają tylko apetyt. Uwiodły mnie najbardziej właśnie opisy niezwykłych stworzeń, których w świecie Sapkowskiego bez liku. Bruxa, Alpa, Dzieżba, Kikimora a na końcu sam Diabeł! Autor ożywia je w swojej prozie dając wgląd w prasłowiańskie wierzenia. Jestem ciekawa każdej kolejnej postaci i mam zamiar zabawiać się z nimi całą jesień i zimę! Czarodzieje, Czarodziejki, Elfy i Krasnoludy na długie wieczory…..

Cykl opowieści o Wiedźminie:
  1. Ostatnie życzenie, 1993
  2. Miecz przeznaczenia, 1993
  3. Krew Elfów, 1994
  4. Czas pogardy, 1995
  5. Chrzest ognia, 1996
  6. Wieża jaskółki, 1997
  7. Pani jeziora, 1999

Stregobor zawsze wyglądał tak, jak wedle wszystkich prawideł i wyobrażeń winien wyglądać czarodziej. Był wysoki, chudy, zgrabny, miał wielkie siwe, krzaczaste brwi i długi, zakrzywiony nos. Na dobitkę nosił czarną powłóczystą szatę z nieprawdopodobnie szerokimi rękawami, a w ręku dzierżył długaśny posuch z kryształową gałką.” (s.84)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz