Franz Kafka, Zamek, 1925
stał cichy jak
zawsze.
K. nigdy jeszcze nie dostrzegł tam
najmniejszego nawet znaku
życia.
Może z tej odległości nie można było nic rozpoznać,
a
jednak oczy rwały się do widoku zamku
i nie mogły znieść pustki.”
(s. 122)
Surrealistyczny świat Franza Kafki wciąga i każe
nurzać się między wersami nawet wtedy, gdy ma się już serdeczne
dosyć. Ciemno, zimno, wietrznie, mglisto, mroźno i nikt nie chce
pomóc. Na dodatek stary egzemplarz Zamku z 1986 roku, który
wzięłam ze sobą w podróż do Pragi, przygnębiał mnie
drobnym, wyblakłym drukiem i pożółkłymi kartkami. Z ulgą
dobrnęłam więc do ostatniej strony i wsadziłam między kartki
jesienny, praski liść.
Główny bohater K. przyjeżdża do tajemniczej
miejscowości, nad którą widnieje nie mniej dziwny zamek,
nadzorujący życie mieszkańców. K. jest geometrą i został
wezwany w celach zawodowych, jednak ostatecznie nikt nie chce mu
powiedzieć ani jak dostać się na zamek, ani co ma robić. Jest
bezradny wobec absurdalności wydarzeń jakie zaczynają się dookoła
niego dziać oraz bierności spotykanych osób. Jednym słowem –
ręce opadają.
Ileż razy czułam się dokładnie tak jak K. gdy wobec
różnego rodzaju zdarzeń umykających spod mojej kontroli, na które
nie miałam żadnego wpływu, rozkładałam ręce z bezradności nad
głupotą innych ludzi. W życiu należy tak postępować, aby nie
znaleźć się nigdy na miejscu K., wśród zdominowanych przez
innych, biernych osób, od których zależą dotyczące nas decyzje.
K. przedziera się przez zaspy śnieżne z mozołem, jakby
przedzierał się przez zdominowane przez urzędy i zwierzchników
życie. Nawet miłosny romans okazuje się trwać tylko chwilę. I
tyle przyjemności w życiu.
Kafka kontrastuje ze sobą różne obrazy. Absurd wydaje
się podszyty ironią i komizmem. W konstruowanym przez niego
świecie, wszystko może się wydarzyć. Zastraszeni bohaterowie nie
chcą nic zmieniać, postępują zgodnie z regulaminem. Pojawienie
się K. na chwilę im go burzy, każde niestandardowe zachowanie jest
nie tylko nietolerowane ale od razu potępiane. Straszne musi być
uczucie, kiedy nic nie może zależeć od nas samych, kiedy jesteśmy
zdani na innych ludzi.
Pomnik Franza Kafki w Pradze |
Czy Franz Kafka inspirował się własnym życiem pisząc trylogię o K. (Ameryka, Proces i Zamek)? Czy życie na początku XX wieku, było trudniejsze niż dzisiaj? Dlaczego nie dokończył swoich książek i z jakich powodów obawiał się ich upublicznienia? Spekulacji jest mnóstwo. Mnie natomiast ostatnio bardzo nurtuje pomnik pisarza w jego rodzinnym mieście. Jak go interpretować?
Polecam też niezwykłą adaptację książki Kafki w reżyserii niemieckiego reżysera Michaela Haneke!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz