środa, 16 grudnia 2015

U kresu cywilizacji

Doris Lessing, Pamiętnik przetrwania, 1974
 
 


 

„Białe szale, koce, pościel i poduszki. Na bezmiernej równinie bieli leżało dziecko zagrzebane w biel i niezdolne do uwolnienia rąk. Patrzyło na biały sufit. Odwracając głowę widziało białą ścianę po jednej, a róg białej szafy po drugiej stronie. Biała emalia. Białe ściany. Białe drewno.” (s.191)



Książka Lessing wprowadziła mnie w różne dylematy. Pierwszy z nich pojawił się już na początku czytania. Trudno było mi przebić się przez metaforykę do „drugiego dna”. Oniryczny styl powieści przysłania realizm wydarzeń. Balansująca między jawą a snem fabuła zbyt często sprawia wrażenie nierealności. Niepodważalnie przyciąga jednak magicznością i stopniowym wzbudzaniem zaciekawienia główną bohaterką. Emily pojawiła się w życiu prowadzącej narracje, starszej kobiety znienacka i została na długi, decydujący czas.

Oto Lessing przedstawia swoją katastroficzną wizję upadku społeczeństwa i cywilizacji. Akcja powieści rozgrywa się w penetrowanym przez gangi mieście, w którym coraz trudniej przetrwać każdy kolejny dzień. Narratorka obserwuje rzeczywistość i opisuje swoje współistnienie z dziewczyną i jej psem Hugonem. Często jednak odnosiłam wrażenie, że sama nie bierze udziału w ich życiu, lubi za to uciekać w dostępne tylko dla niej samej światy, w „pozarzeczywistość” w inną przestrzeń, dając w nią wgląd tylko czytelnikom. Obie kobiety mieszkając razem walczą z samotnością, każda ma na nią swój pomysł. Autorka ujawnia sposób na przetrwanie u schyłku cywilizacji, pokazuje co najbardziej liczy się w sytuacjach granicznych. Wskazuje wartości, które trzeba za wszelką cenę ocalić w obliczu rozpadającego się świata.

Przeprawa przez tą książkę nie była jednak łatwą przygodą. Zbyt długie wywody wokół wciąż tego samego tematu nużyły mnie. I to właśnie mój największy dylemat, bo nie zachwyciła mnie książka noblistki, a przecież powinna!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz