Mariusz Szczygieł, Zrób
sobie raj, 2010
„W Czechach
najważniejsza jest pohoda. Słowo bardziej przydatne niż
„ideologia” czy „honor”. Pohoda to dobry nastrój,
spokój, pogodne usposobienie, przytulność miejsca, bezkonfliktowe
związki. Słowem, nie robić ludziom i sobie przykrości. Pohoda
lubi piwo.
„Wszystko w pohodzie”
- może powiedzieć człowiek po stosunku, gość do kelnera po
przyniesieniu dań, aktorka do koleżanki po pierwszym akcie.
„Wszystko w pohodzie” - to jedno z najbardziej pożądanych
wyznań.” (s.117)
Czeskie reportaże
Mariusza Szczygła są napisane zadziornie i ciekawie przez co
całkiem przyjemnie się je czyta. Podświadomie oczekiwałam od tej
książki optymizmu, który miał mi się udzielić po jej
przeczytaniu. Pewnie myślałam torami „Czeski film to prawie to
samo co czeska książka” i będzie zabawnie. Reportaże te jednak,
choć miejscami ocierają się o komizm to ze względu na analizowany
w większości z nich temat „religii” tracą swoją lekkość
stając się poważnymi tekstami. Autor przedstawiając swoich
czeskich znajomych wybiera często groteskowe i oryginalne postacie
chcąc zapewne wzbudzić w czytelnikach ciekawość odkrywania
oryginalności pośród zwyczajnych ludzi. Cieszę się, że oprócz
ogólnej orientacji w obyczajowości czeskiej razem z reportażami
Szczygła dostałam garstkę informacji o kulturze tego kraju i
poznałam kilku niezmiernie ciekawych artystów.
Pomiędzy krótkimi
reportażami dającymi ogólny wgląd w charakter czeskiego
społeczeństwa i różnego rodzaju anegdotami - historyjkami, jakie
wydarzyły się autorowi podczas pobytu w Czechach, znalazłam w tej
książce mnóstwo ważnych dla czeskiej kultury informacji, o
których wcześniej nie wiedziałam. Mariusz Szczygieł spotyka się
z popularnymi w Czechach ludźmi i opowiada o tych spotkaniach,
rozszerzając swoje teksty oczywiście o kontekst biograficzny i
historyczny jaki jest w danym momencie potrzebny do pełniejszego
poznania artysty. Autorowi udało się rozbudzić moją ciekawość
na tyle, że przez kilka dni odszukiwałam informacji o bohaterach
jego książki w internecie wpadając raz po raz w coraz większe
zdumienie.
W ten sposób poznałam
niesamowitego „fotografa czeskiego” Jana Saudeka, którego
realistyczne zdjęcia na tle starej, brudnej szafy przypominają mi
najlepsze obrazy Rubensa; nad wyraz oryginalnego architekta
przestrzeni publicznej Dawida Cernego, z wielkim rozmachem
przedstawiającego swoją twórczością niestandardowe rozwiązania;
współczesnego czeskiego pisarza i filozofa Egona Bondy oraz
chociażby skandaliczną celebrytkę-dziennikarkę Halinę Pawlowską.
Wszystkie spotkania Szczygła są tak samo
dziwne jak jego rozmówcy. Albo przynajmniej w tak niestandardowy
sposób opisane.
Głównym tematem zbioru
reportaży Zrób sobie raj, jest jednak czeska
anty-religijność, ich ateizm i sposoby sobie z nim radzenia. Wątek
ten poprowadzony jest o tyle ciekawiej, że autor stara się
przyjrzeć tematowi z kilku stron. Zadaje Czechom różnego rodzaju
pytania definiujące ich niewiarę, spotyka się z księżmi, z
wierzącym policjantem, który musi ukrywać swój katolicyzm a nawet
daje krótkie sprawozdanie z wizyty papieża w Pradze. W każdym
razie jestem lekko zdziwiona niereligijnością czeską, nie zdawałam
sobie sprawy, że ma ona już tak ogromy wymiar, że trzeba się tam
wstydzić Boga jeśli ktoś wierzy. Najbardziej przeraził mnie
rozdział o coraz częstszym rezygnowaniu z pogrzebów, nie
odbieraniem zmarłych z zakładów pogrzebowych i emocjonalnej
niegotowości Czechów do pożegnań z umierającymi bliskimi.
Reporter ma też wrażliwe
ucho na wzmianki o Polakach i odważnie pisze o tym, jak jesteśmy
postrzegani przez naszych czeskich sąsiadów. Nie zawsze są to
komplementy i niestety w tym co mówią jest sporo prawdy.
Nie czytałam akurat tej książki, ale znam "Gottland", też o Czechach. Proste, można powiedzieć banalne historie. Ale... No właśnie, nie chcę spoilerować, ale uważam, że mimo wszystko ta książka jest wielka. Bo pokazuje pewną filozofię, prawidłowość, prawdę o człowieku. I za to lubię Szczygła, u niego jest zazwyczaj "coś" pod tekstem.
OdpowiedzUsuńNie czytałam "Gottland"....musze przeczytać:)
Usuń