Sylwia Chutnik, Kieszonkowy atlas
kobiet, 2008
´
Poczekalnia słucha, cisza zapadła,
każdy sobie w głowie swoje obrazy upokorzenia oglądał. Te
wszystkie upadki na prostej drodze, wypadnięcia szczęki przy
imieninowym stole, zapominania adresu. Każda stara baba, każdy
stary dziad ma takie grzeszki na swoim sumieniu teraz ksiądz z
ambony daje czas na bicie się po piersi i wyznanie winy. Tak,
przyznaję się, nie kąpałam się przez tydzień, bo nie miałam
siły wstać z łóżka. Nie pamiętam imienia mojej córki, wylałam
gorącą zupę na nogi. Nie napisałam kartek świątecznych, bo mi
reumatyzm palce wykręcił. I większość poczekalnianych pokutników
popełniło jeszcze jedno wykroczenie. Najpoważniejsze bo wobec
społeczeństwa: byłem upierdliwy, korzystałem z pomocy rodziny.
Nie umarłem. Pobieram emeryturę. Oddycham powietrzem młodych
ludzi.
Na okładce debiutanckiej książki
Sylwii Chutnik, kobieta zasłania ręką twarz. Też miałam
niejednokrotnie ochotę zrobić to podczas czytania. Czuję wstyd, że
to o czym w swoich czterech opowiadaniach pisze autorka to prawda.
Wstyd za to jak ludzie traktują starsze kobiety; za to, że nie
pamiętają co zawdzięczają tym, którzy przetrwali wojnę; za
to co myślą o osobach pracujących na bazarach; za nieszanowanie
sąsiadów; za brak tolerancji dla ludzi, którzy w jakikolwiek
sposób są różni od nas aż w końcu za brak uwagi dla
dorastających dzieci. Przykro mi, że opisany w tej książce świat
to nie fikcja literacka. Przerażająca jest świadomość, że tak
jest naprawdę. Nie bywam na polskich bazarach ani w poczekalniach
pełnych starszych, chorych ludzi; nie stoję w kolejkach w urzędach
i też nie mieszkam w wielkim mieście w bloku ani kamienicy, ale
losy bohaterek Chutnik bardzo mnie poruszyły.
Autorka opisując trzy Marie i jednego
Mariana dokonuje trafnej analizy społeczeństwa XXI wieku. Udaje jej
się to głównie dzięki charakterystycznemu stylowi narracji.
Sprytnie wnika w umysły ludzkie, czyta spojrzenia, myśli, gesty i
czyny. Ujawnia głębiny ludzkiej podświadomości, wszystko to, co
każdy chce schować jak najgłębiej, tylko dla siebie. Pokazuje
sposób myślenia i postrzegania świata ludzi na marginesie
wielkiego miasta.
Bohaterowie powieści to: kobieta
wychowana na bazarze, która nie znajdując zrozumienia u bliskich
wariuje na starość; Żydówka rozpamiętywująca każdą chwilę
młodości w czasie wojny, która nie potrafiąc otrząsnąć się z
wojennych przeżyć jako osiemdziesięciolatkla schodzi do piwnicy
swojej kamienicy, aby umrzeć w miejscu gdzie zginęli jej dawni
sąsiedzi; elegancki, zniewieściały starszy pan Marian, który
zamyka się przed nietolerancyjnym społeczeństwem w swoim
mieszkaniu; aż w końcu dojrzewająca nastolatka, która chcąc na
własny sposób naprawić świat doprowadza do tragedii. Wszystkie te
historie okraszone są sporą dawką opisu współczesnego świata a
bohaterowie noszą cechy konktretnej grupy społecznej.
Całość czyta się jednym tchem,
wpadając w zdziwienie nad trafnością opisywanych scen. Zastanawiam
się, czy Chutnik udało się tą książką obudzić społeczeństwo,
tak jak próbowała to ostatnia z jej bohaterek. Przydałoby się
wszystkim odsłonić zawstydzoną twarz i zmienić chociażby swój
sposób postrzegania świata i ludzi z najbliższego otoczenia.
Szkoda tylko, że opisani w książce, nie czytają książek .
"Kieszonkowy atlas kobiet" to jedna z moich ulubionych książek.
OdpowiedzUsuńSam też pisałem o niej u siebie: http://gniazdo-kultury.blogspot.com/2014/07/sylwia-chutnik-kieszonkowy-atlas-kobiet.html