Olga Tokarczuk, Podróż ludzi księgi, 1993
„Każda książka jest odbiciem Księgi i stanowi jej odblask.
Jest symbolem ludzkich prób osiągnięcia Absolutnej Prawdy i w
pewien sposób wszystkie pisane przez ludzi książki są zbliżeniem
się do tej prawdy krok po kroku. Ludzie bowiem zostali obdarzeni
przeczuciem, że każda rzecz, która wyda im się warta opisania, ma
jakiś kosmiczny czy boski wymiar. Dlatego właśnie cierpliwie, jak
mrówki, zbierają słowa, żeby to nazwać. A wszystko warte jest
opisania.”
(s. 101)
Uwielbiam sięgać po debiuty wielkich pisarzy. Sprawdzać jakie były
ich początki i jak stawiali pierwsze kroki literackie, które potem
doprowadziły do wielu nagród. Dlatego ucieszyłam się kiedy w
końcu udało mi się dotrzeć do debiutanckiej książki Olgi
Tokarczuk. Nie było to wcale łatwe bo Podróż ludzi księgi nie
sposób znaleźć w księgarniach. Po przeczytaniu stwierdzam, że Tokarczuk zaczynała bardzo ambitnie i już od początku nie
szukała łatwych odbiorców. Jestem pewna, iż nie każdemu uda się
rozszyfrować prawdziwe przesłanie jej pierwszej książki. Przenosi
ona bowiem w czasy niesamowicie odległe w XVII wiek, daleko do
dawnej Francji i Hiszpanii.
Narracja opowieści skupia się ostatecznie na trzech głównych
bohaterach, których różni niemal wszystko: pochodzenie,
inteligencja, światopoglądy, grupa społeczna a nawet charakter. W
trójkę wybierają się w podróż życia, której celem ma być
odnalezienie Wielkiej Księgi, jaką Bóg podarował kiedyś
Abrahamowi. Kierujący się starymi mapami, goniący za sławą i
prestiżem Markiz, kurtyzana Weronika i niemowa Gauche podróżują
dyliżansem, na koniach, mule aż w końcu idą pieszo do obcej,
owianej tajemnicą krainy. Brzmi trochę jak bajka, zaciąga fantasy
a to jednak piękna przypowieść o nicości człowieka wobec
tajemnicy istnienia. To opowiedziana z magicznym zacięciem bolesna
historia ludzkich złudzeń, niespełnienia i powtarzalności losów.
„Kiedy wyrusza się w podróż, należy pamiętać, że mimo wszystkich przygotowanych tras, map, zarezerwowanych noclegów oraz przypadków i niespodziewanych wydarzeń, to Bóg rozwija przed nami ścieżki.” (s.112)
Już od pierwszej strony autorka z precyzją buduje nastrój wielkiej
tajemnicy. Oto tworzy się Bractwo Księgi, które ma szanse otrzeć
się o Ostateczną Prawdę. Wystylizowana sceneria XVII wieku,
wplecione w narrację wątki filozoficzne, rozważania o semantyce
snu, czasu czy podróży w połączeniu z trzymającą w napięciu
fabułą daje w sumie paraboliczną powieść, domagającą się
ciągłego odczytywania i poszukiwania nowych sensów. Najbardziej
wybredny czytelnik powinien poczuć satysfakcję podążając
tropami zaproponowanej przez Tokarczuk wyrafinowanej gry literackiej.
Bardzo wymowne i jednocześnie niespodziewane okazało się dla mnie
zakończenie. Zasmuca świadomość, jak bardzo nieprzygotowana do poznania
największej tajemnicy jest ludzkość. Czy gdzieś pomiędzy
alchemią, magią i wtajemniczeniem można znaleźć do niej drogę?
„Magia i rozum – to dwie zupełnie różne drogi poznania i każda
z nich ma za nic tą drugą. Może prawda leży, jak zwykle gdzieś
pośrodku.” (s.62)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz