środa, 13 stycznia 2016

Bractwo Księgi

Olga Tokarczuk, Podróż ludzi księgi, 1993

 
 
„Każda książka jest odbiciem Księgi i stanowi jej odblask. Jest symbolem ludzkich prób osiągnięcia Absolutnej Prawdy i w pewien sposób wszystkie pisane przez ludzi książki są zbliżeniem się do tej prawdy krok po kroku. Ludzie bowiem zostali obdarzeni przeczuciem, że każda rzecz, która wyda im się warta opisania, ma jakiś kosmiczny czy boski wymiar. Dlatego właśnie cierpliwie, jak mrówki, zbierają słowa, żeby to nazwać. A wszystko warte jest opisania.”
 (s. 101)
 

Uwielbiam sięgać po debiuty wielkich pisarzy. Sprawdzać jakie były ich początki i jak stawiali pierwsze kroki literackie, które potem doprowadziły do wielu nagród. Dlatego ucieszyłam się kiedy w końcu udało mi się dotrzeć do debiutanckiej książki Olgi Tokarczuk. Nie było to wcale łatwe bo Podróż ludzi księgi nie sposób znaleźć w księgarniach. Po przeczytaniu stwierdzam, że Tokarczuk zaczynała bardzo ambitnie i już od początku nie szukała łatwych odbiorców. Jestem pewna, iż nie każdemu uda się rozszyfrować prawdziwe przesłanie jej pierwszej książki. Przenosi ona bowiem w czasy niesamowicie odległe w XVII wiek, daleko do dawnej Francji i Hiszpanii.


Narracja opowieści skupia się ostatecznie na trzech głównych bohaterach, których różni niemal wszystko: pochodzenie, inteligencja, światopoglądy, grupa społeczna a nawet charakter. W trójkę wybierają się w podróż życia, której celem ma być odnalezienie Wielkiej Księgi, jaką Bóg podarował kiedyś Abrahamowi. Kierujący się starymi mapami, goniący za sławą i prestiżem Markiz, kurtyzana Weronika i niemowa Gauche podróżują dyliżansem, na koniach, mule aż w końcu idą pieszo do obcej, owianej tajemnicą krainy. Brzmi trochę jak bajka, zaciąga fantasy a to jednak piękna przypowieść o nicości człowieka wobec tajemnicy istnienia. To opowiedziana z magicznym zacięciem bolesna historia ludzkich złudzeń, niespełnienia i powtarzalności losów.

„Kiedy wyrusza się w podróż, należy pamiętać, że mimo wszystkich przygotowanych tras, map, zarezerwowanych noclegów oraz przypadków i niespodziewanych wydarzeń, to Bóg rozwija przed nami ścieżki.” (s.112)

Już od pierwszej strony autorka z precyzją buduje nastrój wielkiej tajemnicy. Oto tworzy się Bractwo Księgi, które ma szanse otrzeć się o Ostateczną Prawdę. Wystylizowana sceneria XVII wieku, wplecione w narrację wątki filozoficzne, rozważania o semantyce snu, czasu czy podróży w połączeniu z trzymającą w napięciu fabułą daje w sumie paraboliczną powieść, domagającą się ciągłego odczytywania i poszukiwania nowych sensów. Najbardziej wybredny czytelnik powinien poczuć satysfakcję podążając tropami zaproponowanej przez Tokarczuk wyrafinowanej gry literackiej.

Bardzo wymowne i jednocześnie niespodziewane okazało się dla mnie zakończenie. Zasmuca świadomość, jak bardzo nieprzygotowana do poznania największej tajemnicy jest ludzkość. Czy gdzieś pomiędzy alchemią, magią i wtajemniczeniem można znaleźć do niej drogę?

„Magia i rozum – to dwie zupełnie różne drogi poznania i każda z nich ma za nic tą drugą. Może prawda leży, jak zwykle gdzieś pośrodku.” (s.62)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz