Małgorzata Szumska, Zielona sukienka, 2014
„Kiedy mija pierwszy szok, zaczynam już rozumieć, jak to
możliwe, że taki Stalin leży na placu Czerwonym w miejscu pochówku
wszystkich zasłużonych dla Rosji, a jak się pyta ludzi o historię
i politykę, to większość powie, że wszystko jest w jak
najlepszym porządku: Rosja zawsze jest dobra, Polska często bywa
zła, Putin jest wspaniałym przywódcą. A skąd to wszystko wiemy?
Z telewizji, bo jak o czymś mówią w telewizji, to znaczy, że to
prawda. I tyle.” (s. 204)
Zielona sukienka to infantylny tytuł, podobnie jak
okładka książki. Gdybym oceniła powieść Małgorzaty Szumskiej
po tym co widać na pierwszej stronie prawdopodobnie nigdy bym po nią
nie sięgnęła. Tytuł jednak ma tutaj wartość emocjonalną i
tylko w tej kategorii należy go rozpatrywać, podobnie jak całą
książkę. Autorka opisuje podróż na Syberię i do
Kazachstanu śladami zesłańczych przeżyć swoich dziadków.
Wydawnictwo Znak nie promuje więc tej książki jako
podróżniczych czy historycznych reportaży tylko właśnie jako
podróż sentymentalną. Autorka natomiast debiutuje w roli pisarki
przeplatając teraźniejszość z przeszłością i wypada to bardzo
interesująco.
Nie brałam tej powieści poważnie pod względem historycznym gdyż
historia pojawia się tu tylko jako tło i główny sprawca wydarzeń.
I tylko z takim podejściem można mile spędzić przy niej czas.
Każdy kto szuka faktów i historycznych treści będzie poirytowany.
Przygody dziewczyny podróżującej współcześnie po Rosji,
zaciekawiły mnie tak samo jak dramatyczne przeżycia jej dziadków w
latach 50-tych. Opowieści dotyczące dzisiejszych Rosjan i Kazachów
dały mi dużo do myślenia. Zacytowany na wstępie fragment książki
potwierdza fakt, któremu wielokrotnie nie dawałam wiary.
Manipulacja w Rosji XXI wieku nadal ma się bardzo dobrze. Ogłupianie
społeczeństwa. Niezrozumiałe zjawisko. I pojawia się we mnie
niepokój, że sama też mogę wpaść w jakąś pułapkę. Komu dziś
wierzyć?
Zesłańcze historie, choć tyle już o nich czytałam i słyszałam
wciąż poruszają mnie do głębi. Książka Szumskiej to
indywidualne przeżycia jej najbliższych. Do końca życia będę
żałować, że nie zdążyłam wypytać babci o historię jej
przesiedlonej spod Lwowa rodziny. Po głowie wiąż chodzi mi nazwa
rodzinnej miejscowości babci. Małgorzata Szumska, swoją książką
poruszyła we mnie czuły punkt. Może też wyruszę kiedyś odnaleźć
korzenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz