Wiesław Myśliwski,
Widnokrąg, 1996
" - A ty
myślisz, że ona nie ma? Ona całą furę ma. O, taki kufer ma i
jeszcze półkę. Co ja mówię półkę. Szafę ma. Ona ma białe,
ona ma niebieskie, ona ma różowe, ona sama nie wie co tego ma. I
tak samo Szmul nie wie co ona ma. A Szmul nie wie, to skąd ty możesz
wiedzieć co ona ma. Szmul biedny, ale Sulka jest jedyna na świecie
u Szmula. To ona ma i takie, i inne, i jeszcze inne, oj, ma ma
Władysławie. A będzie chciała więcej mieć, to też będzie
miała. Chciałaby ze złota, to Szmul kupi i ze złota, czemu nie,
niechby nawet nie chodziła, niechby to sobie leżało, niechby sobie
świeciło, ale ona by miała. (…) Co rano jej mówię, załóż
Suluś majtki. Grzech bez majtek albo i gorzej, bo Sodoma i Gomora.
Mówi jej się, mówi. (…) Ona ma jedwabne jak sama szlachcianka
czy inna wielka pani. I płócienne ma, jak wasze kobity. Ona ma na
lato. Ona ma na zimę, oj, ona ma, ma. (…) Bóg tak stworzył nie
Szmul. A Bóg nie ma nic do ukrywania. To czemu Sulka ma sprzeciwiać
się Bogu.” (s.300)
Książki Wiesława
Myśliwskiego to fantastyczne wyprawy w inne przestrzenie. Czytając
Widnokrąg przypomniałam sobie wszystkie doznania jakie towarzyszyły
mi kiedyś podczas lektury „Traktatu przy łuskaniu fasoli” i
popłynęłam tokiem myśli autora. Mistrzowsko skonstruowana fabuła
książki, niby zwodzi, niby przemieszcza się w przestrzeni
niepostrzeżenie między wersami a jednak daje poczucie
współuczestnictwa w życiu głównego bohatera. Starzejący się
Piotr opowiada o swoim życiu przemieszczając się czasie niczym
bumerang, który wciąż wraca w różne miejsca, żeby jeszcze raz
przyjrzeć się temu co wydarzyło się w przeszłości. Talent
narratorski autora przerasta według mnie najlepszych noblistów.
Myśliwski opowiada językiem ludzi, o których mówi i to w taki
sposób, że cały rozdział o poszukiwaniu buta nie tylko nie nudzi
ale nawet zaciekawia i wciąga. Podobnie jak historie o bitwach
napoleońskich czy opowieść o wybitym oku psa Kruczka. Majstersztyk!
Widnokrąg
to w pewnym sensie autobiograficzna opowieść pisarza. Główny
bohater – narrator opowiada o czasach przedwojennych, wojennej tułaczce i
powojennej walce o przetrwanie w nowej Polsce. Jego życie przebiega właściwie standardowo, w każdym razie niczym nie odbiega od normy
i z pewnością opis jego losów nie nadawałby się wcale na
książkę, gdyby nie sposób w jaki zostało to zrobione. Cała
siła tej opowieści skupiła się bowiem na formie, stylu i języku
narracji. Dlatego właśnie ponad 600 stron książki pali się
ręku i wywołuje rumieńce na policzkach czytającego. To co
dzieje się w środku przyprawia o wyruszenie i drżenie. Ogromną
rozkoszą jest czytać w naszych zabieganych, do cna
zmaterializowanych i ucywilizowanych czasach skrótowych słów i
zbrutalizowanego języka coś tak pięknie, poetycko i sprawnie
napisanego. Po skończeniu każdego rozdziału miałam ochotę
przeczytać go jeszcze raz i jeszcze raz. Mistrzostwo!
Jestem świadoma
tego, jak bardzo osobiście podchodzę do tej historii, gdyż
przypomniała mi ze zdwojoną siłą czasy mojego dzieciństwa na wsi
i ogromną tęsknotę do tamtych lat. Uświadomiłam sobie po raz
kolejny, jak ogromny wpływ mają wydarzenia dzieciństwa i spotkani
wtedy ludzie na całe życie człowieka. Piotr z opowieści
Myśliwskiego pamięta każdy szczegół domu swoich dziadków, każde
słowo swoich tamtejszych towarzyszy zabaw. Tak samo jak ja, wracając
w swoje rodzinne strony po latach doznawałam rozczarowania zastając
tamten świat zmienionym, nie takim samym jaki pielęgnowałam w swoich
wspomnieniach. Dzisiaj pozostaje dla mnie refleksja.....jakie
dzieciństwo mogę zaproponować swoim dzieciom aby wyrosły na
dobrych ludzi.
"Jego życie przebiega właściwie standardowo, w każdym razie niczym nie odbiega od normy i z pewnością opis jego losów nie nadawałby się wcale na książkę, gdyby nie sposób w jaki zostało to zrobione. Cała siła tej opowieści skupiła się bowiem na formie, stylu i języku narracji."- zgoda! Proste historie, ale tak świetnie napisane, że czyta się z wielką przyjemnością!
OdpowiedzUsuń