Hanna Krall, Existenzbeweise,
1995
„Die Juden wurden auf
den Friedhof getrieben. Auf dem Weg zu ihrer Erschießung legten die
jüdischen Mütter ihre Kinder ab, wo es gerade ging. Vors Haus, auf
die Türschwelle, an den Zaun oder unter die Büsche. Diese Kinder
wurden von Leuten mitgenommen, aber wer eins genommen hat, das weiß
keiner.“
Kolejny raz wpadła mi w ręce polska książka w niemieckim tłumaczeniu. Nie
opierałam się jej długo, na emigracji mam ograniczone możliwości
nabywania polskich książek, czasami zadowalam się ich niemieckimi
tłumaczeniami, traktując to w pewnym sensie jako trening językowy.
Dowody na istnienie
Hanny Krall nie są jednak książką, którą z przyjemnością
czyta się w języku niemieckim. Przeżywając wojenne i powojenne
losy polskich Żydów, podświadomie czułam pewien nietakt w
opisanych po niemiecku historiach, nieszczęściach, za które,
jakkolwiek spróbować na to spojrzeć, odpowiedzialni byli Niemcy.
Ten język nie wzbudza we mnie odpowiednich do przeżywania wojennych
reportaży, emocji. Nie wzrusza. Myślę, że zupełnie inaczej
odebrałabym tę książkę w języku polskim.
W każdym razie, w
Dowodach na istnienie, autorka jak zawsze tematycznie wraca do
przeszłości aby ocalić od zapomnienia z pozoru zwyczajnych ludzi i
ich koleje losu, które niejednokrotnie wzbudzają sporo refleksji. W
reportażach zebranych w tym tomie, autorka zmaga się z
odszukiwaniem prawdziwej tożsamości swoich bohaterów. W pewnym
sensie razem z nimi przemierza drogę, prowadzącą do odtwarzania,
uświadamiania sobie swoich prawdziwych biografii.
Teksty Hanny Krall bazują
na nieco innych wyznacznikach gatunkowych reportażu niż
standardowe. W bardzo subtelny sposób pokazuje człowieka uwikłanego
w okrucieństwo historii, jednocześnie nie próbując nic
komentować, wyjaśniać ani analizować. Ludzie i ich opowieści
mają mówić same za siebie. Niektórzy z bohaterów Hanny Krall
pozostaną jeszcze długo w mojej głowie. Będzie to z pewnością
kobieta, która dowiedziała się przez przypadek, że jest
porzuconym żydowskim dzieckiem i zaczyna kawałek po kawałku
rekonstruować wydarzenia z przeszłości aby zrozumieć co się
stało i kim właściwie jest. Zawładnęła moją wyobraźnią także
opowieść Adama S. Amerykanina, w którym zamieszkał jego przyrodni
brat, zmarły podczas wojny w Polsce. Dibbuk to nie legenda. Dusze
przodków naprawdę szukają swoich miejsc.
Każdy powinien poznać
choć garstkę opisanych przez reporterkę historii. Są to
niezwykle ważne opowieści o nieszczęśliwych ludziach, którzy
przeżyli wojnę i długo żyli naznaczeni jej piętnem. Próbowali
oswoić swoją nową tożsamość, skrywali intymne tajemnice z
przeszłości. Hanna Krall daje im głos tworząc zbiór ważnych
reportaży.
Fragmenty niemieckich
recenzji:
„Mit ihrer
unnachahmlich konkreten, unabgenutzten und sehr konzentrierten
Sprache hält Hanna Krall die Balance zwischen Gefühl und Faktum und
den Kontakt zur ganz normalen, alltäglichen Welt. Die Geschichten
sind herzzerreißend, merkwürdig und schrecklich. Und großartig
erzählt."
Katharina Döbler „Zeit“
„Eines der Merkmale
der Prosa der Hanna Krall ist, daß sie alles berichtet und nichjts
kommentiert“
Marcel Reich-Ranicki –
Literarischen Quartett
In ihrer meister haften
Collagetechnik, die Zeiten und Schicksale miteinander verknüpft, hat
Hanna Krall ein aufwühlendes Werk voll Güte und Wahrhaftigkeit
verfaßt, das sich dort, wo beides nicht in eines falen kann, stets
für die schmerzende Wahrhaftigkeit entscheidet“
Karl-Markus Gauß
„Frankfurter Allgemeinen Zeitung“
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz