Regulamin i cennik
obowiązujący w Kawiarni Poetów "Pod Pikadorem"
"Po złożeniu dzień
wcześniej podania można było liczyć na audiencję u wybranego
pikadorczyka. Oczywiście nie za darmo. Rozmowa z poetą (3-5 min, za
to z prawem podania ręki) kosztowała 50 marek, objaśnienie, co
autor miał na myśli – 75 marek, a rękopis wiersz z dedykacją aż
500 marek. Za dodanie w dedykacji słowa "kochanemu"
trzeba było dopłacić kolejne 100 marek. Kandydatki posiadające
przeszło 75 tysięcy marek posagu (bez różnicy płci, narodowości
i wyznania!) w czwartki mogły nawet składać poetom propozycje
matrymonialne. Nie dotyczyło to jedynie szykującego się do ślubu
Tuwima, co zostało w regulaminie wyraźnie zaznaczone."
Biografia Juliana Tuwima napisana przez
Mariusza Urbanka to niezwykle przyjemna książka. Pięknie wydana,
przejrzyście opracowana, od pierwszego do ostatniego rozdziału
dobrze przemyślana. Nie zniechęca
rozległymi dywagacjami, nie odrzuca fachowym językiem, nie
przytłacza nadmiarem fotografii i nie sprawia trudności przy
wyszukiwaniu odpowiednich fragmentów, do których chciałoby
się wrócić. To wszystko cenię sobie przy dobrze napisanych
pozycjach biograficznych. Główne atuty tej
książki to: treściwy wstęp, swobodne przejście przez
bujny okres życia i twórczości poety (dwudziestolecie
międzywojenne) wraz z wyodrębnionymi rozdziałami o ważniejszych
utworach (Wiosna, Do prostego człowieka, Bal w operze, Kwiaty
polski, My Żydzi polscy, Autor uprasza liczne zastępy bliźnich aby
go w dupę pocałowali) aż po skrót wydarzeń wojennej
emigracji i ostatnie kilka lat w Polsce komunistycznej. Na koniec
niezwykle ciekawy tekst o recepcji utworów Tuwima współcześnie,
przejrzyste kalendarium życia poety i
szczery wywiad z jego córką.
Podczas czytania z jednej strony miałam
wrażenie, że autor książki świetnie znał poetę i opowiada po
prostu o swoim przyjacielu (tak lekko i zgrabnie orientuje się w
jego biografii i różnych ciekawostkach) przytacza ciekawe anegdoty,
przy ważniejszych sprawach podaje
wiadomości o tym, czego w danym momencie nie można było jeszcze
przewidzieć, a z drugiej strony wszelkie informacje przedstawione
są bardzo obiektywnie. Autor nie
stara się przy różnego rodzaju kontrowersjach usprawiedliwiać
Tuwima, oceniać czy oskarżać. Podoba mi się taki obiektywizm,
wiem, że mam do czynienia z osobą rzetelną i łatwiej uwierzyć mi
we wszystko o czym czytałam. Ufam mu i wierzę też, że nie zataja
żadnych niewygodnych faktów. Nie da się oczywiście ukryć, że
książka stała się tak ciekawa nie tylko dzięki dobrze
przemyślanej konstrukcji, ale przede
wszystkim dzięki niesamowicie ciekawemu życiu i
twórczości jej bohatera oraz jego
pasjonującej osobowości. Julian Tuwim, o czym
nie wszyscy wiedzą był zapalonym bibliofilem,
kolekcjonerem, szczurologiem,
demonologiem, gogolistą
czy też zafascynowanym słowem lingwistą. Utwory
poety pełne są oryginalnych
sformułowań, rytmicznych
rymów, dowcipów językowych i zabaw słowotwórczych.
To wszystko sprawia, że książkę tą czyta się z uśmiechem,
pochłaniając z ciekawością kolejne rozdziały.
Chociaż zawsze
wydawało mi się, że twórczość tego kontrowersyjnego Skamandryty
znam dobrze, nie miałam jednak
pojęcia, że oprócz poezji, skeczów teatralnych i piosenek
opublikował także: Polski słownik
pijacki, Jarmark rymów, Czary i czarty polskie, Pegaz dęba,
Jadąmośki Literacki, A to pan zna?, Szopki warszawskie itp. To
tylko dowód na to jak fascynującą postacią w historii naszej
literatury jest Julian Tuwim. W jego biografii odnajduję mnóstwo
pasjonujących ciekawostek, w świetle których autor wierszy dla
dzieci staje się wciąż żywym autorytetem językowym a jego
bulwersująca twórczość pozostaje aktualna nawet w XXI wieku. Z
całym więc szacunkiem, wybaczam Tuwimowi komunistyczną działalność.
Żałuję jedynie, że po wojnie zgodnie z
założeniami polityki socjalistycznej nie napisał już nic
dorównującego swojej przedwojennej
twórczości.
Jeden z moich ulubionych
wierszy:
Karta
z dziejów ludzkości
Spotkali się w święto o piątej przed kinem
Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem.
Tutejsza idiotko! - rzekł kretyn miejscowy -
Czy pragniesz pójść ze mną na film przebojowy?
Miejscowa kretynka odrzekła - Z ochotą,
Albowiem cię kocham, tutejszy idioto.
Więc kretyn miejscowy uśmiechnął się słodko
I poszedł do kina z tutejsza idiotką.
Na miłym macaniu spłynęła godzinka
I była szczęśliwa miejscowa kretynka.
Aż wreszcie szepnęła: - kretynie tutejszy!
Ten film, mam wrażenie, jest coraz nudniejszy.
Więc poszli na sznycel, na melbe, na winko,
Miejscowy idiota z tutejszą kretynką.
Następnie się zwarli w uścisku zmysłowym
Tutejsza idiotka z kretynem miejscowym.
W ten sposób dorobią się córki lub syna:
Idioty, idiotki, kretynki, kretyna.
By znowu się mogli spotykać przed kinem
Tutejsza idiotka z miejscowym kretynem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz